Druga zasada TUCUM: Rozważanie Słowa Bożego

Inspiracją działań TUCUMowiczów jest Bóg – Dawca życia. Dlatego pierwsze, podstawowe zasady Ruchu mają nas do Niego prowadzić. Każdy TUCUMowicz podczas rekolekcji poznaje metodę modlitwy Słowem Bożym tzw. Lectio Divina. Poprzez comiesięczne katechezy podejmuje trud wcielenia w swoje życie tego co podpowiada mu medytowane Słowo. Dzięki medytacji nie tylko mamy okazję poznać dogłębnie treść Pisma Świętego, ale przez takie czytanie przestajemy być obserwatorami wydarzeń biblijnych – musimy stać się ich uczestnikami. Odkrywamy przez to swoje postawy i reakcje na słowa Jezusa, poznajemy swoją relacje z Nim. Dotykamy prawdy o tej relacji. Poznajemy Chrystusa, ale także samych siebie.

Piotr w ubiegłym roku zaczął chodzić do naszej szkoły. Jakoś nieszczególnie mnie interesował. Na dobre zaczął mnie intrygować, gdy dowiedziałam się, że on interesuje się mną… Po jakimś czasie ktoś nas sobie przedstawił. Na początku nie kleiła się rozmowa, ale widziałam, jak się stara. Zaczęliśmy się spotykać. Różnie bywało… najtrudniej, gdy zabierał mnie na mecze – zupełnie nie rozumiałam tej jego pasji, ale dawała mi też okazję, by go lepiej poznać. Z czasem zaczęłam czekać na spotkania, SMSy, rozmowy… któregoś dnia odkryłam, że nawet milczeć z nim jest pięknie… że taka cisza nie boli… Aż wreszcie pewnego dnia odkryłam, że go kocham! Widziałam to samo w jego oczach, dostrzegałam w trosce, przeczuwałam. 12 maja o godz. 6.30 dostałam SMSa: Kocham Cię! Czytałam go tysiące razy: w dzień i w nocy, chciałam tę informacje wykrzyczeć całemu światu, ale czekałam na spotkanie, by powiedzieć mu to samo, patrząc prosto w oczy… Czytałam tego SMSa tysiąc razy, powtarzałam te słowa w myślach, rozmyślałam, analizowałam, mówiłam o nim… (czytać, powtarzać, rozmyślać, mówić – skąd znamy te etapy?). Minęło wiele miesięcy od naszego pierwszego spotkania, tysiące SMSów, godziny rozmów, spędzania z sobą czasu, nazywania emocji i doświadczenia miłości…

Być może ktoś pomyśli: ale banalna historia! No i co ma wspólnego z drugą zasadą Ruchu TUCUM?!? Być może jednak ta nieco tkliwa historyjka pokazuje etapy w budowaniu relacji z drugą osobą. A Bóg jest Osobą. I żeby Go poznać, odrzucić czy pokochać potrzebujemy czasu. Potrzebujemy rozmów z Nim, czytania listów od Niego, zgody na zabieranie „na randki” w miejsca kompletnie z naszego punktu widzenia przypadkowe (mecze), odkrycia milczenia i ciszy, która nie boli… cierpliwości i trudu, by Go poznać, doświadczyć Jego Miłości i by odpowiedzieć na Nią swoim życiem.

Inspiracją działań TUCUMowiczów jest Bóg – Dawca życia. Dlatego pierwsze, podstawowe zasady Ruchu mają nas do Niego prowadzić.

Każdy TUCUMowicz podczas rekolekcji poznaje metodę modlitwy Słowem Bożym tzw. Lectio Divina. Poprzez comiesięczne katechezy podejmuje trud wcielenia w swoje życie tego co podpowiada mu medytowane Słowo. Oczywiście metoda nie jest celem samym w sobie, wymaga trudu, systematycznej pracy, cierpliwości; nie jest też sposobem na udowodnienie czegoś samemu sobie, czy Kombonianom. Jest drogą! Drogą, na której poznaje się i spotyka Boga. Drogą gdzie doświadcza się Jego Obecności, a z czasem odkrywa Jego Miłość. Jest droga bardzo wymagającą!

Dzięki medytacji nie tylko mamy okazję poznać dogłębnie treść Pisma Świętego, ale przez takie czytanie przestajemy być obserwatorami wydarzeń biblijnych – musimy stać się ich uczestnikami. Odkrywamy przez to swoje postawy i reakcje na słowa Jezusa, poznajemy swoją relacje z Nim. Dotykamy prawdy o tej relacji. Poznajemy Chrystusa, ale także samych siebie.

Wróćmy jeszcze na chwile do pary z początku tekstu. Myślicie, że po tym jak wyznali sobie miłość ich relacja przestała się rozwijać? Wiem, głupie pytanie. Jasne dla wszystkich, że po takim wyznaniu, obwieszczeniu go całemu światu, zaczyna się chodzenia za rękę, przytulanie, całowanie. Zakochanym potrzebny jest dotyk, który świadczy o bliskości, a nam dziewczynom (tylko nam?) daje poczucie on bezpieczeństwa. I jak ma się to do naszej relacji z Panem Bogiem?!? Jezus dotykał spotykane osoby, pozwalał się całować (kobieta w domu Szymona). Pan Jezus chce też nas dotykać i w ten sposób nas zmieniać. Chrystus zostawił Kościołowi siedem znaków, przez które dosłownie nas dotyka! To sakramenty! Ktoś je nawet zdefiniował „jako pocałunki Pana Boga”. Jeśli tak jest, to dlaczego Msza Święta nudzi, spowiedź odstrasza? To tak jak w relacji z każdą osobą. Kiedy chce nas przytulać, całować ktoś obcy – nie jest to miłe. Ale na przytulenie pocałunek kogoś bliskiego, po prostu czekamy. Bóg jest Osobą która im bardziej poznana, odkrywana, pokochana, staje się także bardziej wyczekiwana; tym bardziej tęsknimy za spotkaniami z Nim. Wtedy nie boimy się trudu, nie poddajemy zmęczeniu, mamy siłę pokonać wszelkie przeciwności… wtedy nie ma nudy, nie ma rutyny, nie ma ziewania, ale przyspieszone bicie serca, odwaga, zaangażowanie, Miłość…

Dlatego codzienna modlitwa, rozważanie Słowa Bożego, życie sakramentalne mają kształtować nasze TUCUMowskie życie, mają prowadzić do poznawania Boga, by Go pokochać i swoim życiem na Tę Miłość odpowiadać, np. dzieląc się owocem medytacji z innymi (FB), angażując na rzecz innych… W tych dwóch pierwszych zasadach, hm podobnie jak w pozostałych – chodzi o Miłość, bo Bóg Jest Miłością!

Z pamiętnika TUCUMowicza

Koleżanka z klasy zaprosiła całą naszą paczkę na pokazy taneczne w MDK. Fajny pomysł na wieczór! Pamiętam jej taneczne początki, próby, ćwiczenia, do znudzenia powtarzanie tych samych elementów i oczywiście zniechęcenie. Przeszła ten etap, teraz posiada kilka tytułów mistrzowskich, wiele nagród, a dziś wystąpi jako gwiazda wieczoru. Pełna widownia, klimatowe oświetlenie i pierwsze dźwięki…przenosimy się w inny świat…zmieniają się rytmy, stroje i tancerze, ale niezmiennym jest poczucie ocierania o piękno, które jest w harmonii i finezji ruchów… zachwyt nad perfekcją…raczej nikt nie liczy kroków, widać, że mimo rywalizacji bawią się tym, co robią i daje im to satysfakcje i radość… Spoglądam na pierścionek TUCUM….o nie! Tylko nie to! Żadnych refleksji! To powoli jest jak obsesja! Myśli same przebiegają przez głowę… kiedyś Maciek porównał naukę Lectio Divina do nauki tańca… mozolne trzymanie się zegarka i poszczególnych etapów, by odkryć radość, by pozwolić się w tym tańcu poprowadzić Bogu…. ciągle jestem na etapie zero… ale już zrobiłam pierwszy krok… a że tańczyć bardzo lubię tak łatwo się nie poddam…