Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny

Autor: KS. PRAŁ. TOMASZ ATŁAS, DYREKTOR KRAJOWY PDM

Przed sześciu laty ster Kościoła wziął w swoje ręce papież Franciszek. I od pierwszych chwil swego pontyfikatu, prowadzony przez Ducha Świętego, zaczął słowem i przykładem ukazywać, jak bardzo mu leży na sercu sprawa autentycznej ewangelizacji. Wyraził to dosadnie, pisząc: „Marzę o opcji misyjnej, zdolnej przemienić wszystko, aby zwyczaje, style, rozkład zajęć, język i wszystkie struktury kościelne stały się odpowiednią drogą bardziej dla ewangelizowania współczesnego świata niż do zachowania stanu rzeczy” (EG, 27).
W tym też kontekście należy odczytać Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Ojciec Święty podarował go Kościołowi, aby bardziej rozbudzić naszą świadomość misyjną i podjąć przemianę misyjną życia i duszpasterstwa. Innymi słowy papież Franciszek zaprasza nas, każdą diecezję, parafię, wspólnotę i każdego ochrzczonego, abyśmy przez ten niezwykły miesiąc na nowo odkryli nasze misyjne powołanie i wypływającą z niego odpowiedzialność. „Niech Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny – napisał Franciszek – będzie intensywnym i owocnym wydarzeniem łaski, aby promować inicjatywy oraz nasilić w szczególności modlitwę – duszę wszelkiej misji – głoszenie Ewangelii, rozważania biblijne i teologiczne na temat misji, dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego i konkretne działania współpracy i solidarności między Kościołami, aby rozbudził się entuzjazm misyjny i aby nigdy nas z niego nie okradziono”.
Stajemy zatem przed wielkim zadaniem, ale i szansą, by pełniej realizować nasze powołanie uczniów-misjonarzy oraz lepiej służyć dziełu misyjnemu. Co więc uczynić? Jak tego czasu nie zmarnować? Jak zrealizować to, czego Chrystus od nas oczekuje?
Najpierw zaprośmy Ducha Świętego i pozwólmy, aby On nas oświecał, prowadził, kierował i pobudzał tak, jak pragnie. On bowiem najlepiej wie, czego potrzeba w każdej epoce i w każdym momencie. On to przecież rozpala misyjny zapał – jak przypomina papież Franciszek (por. EG280). To wskazanie wybrzmiewa szczególnie teraz, kiedy przeżywamy rok liturgiczny pod hasłem: „W mocy Bożego Ducha”.
Po drugie, odnówmy i umocnijmy naszą przyjaźń z Jezusem. Zaufajmy jeszcze bardziej Jego miłosierdziu, aby On mógł działać w nas i przez nas. Odkryjmy Jego miłość w Eucharystii, aby z radością nieść ją braciom. Nie ma przecież nic piękniejszego, niż poznać Jezusa i dzielić się z innymi przyjaźnią z Nim – napisał Benedykt XVI. I dodał jeszcze, że to stwierdzenie zyskuje na intensywności, jeśli pomyślimy o tajemnicy eucharystycznej. Nie możemy bowiem zatrzymać dla siebie miłości, którą celebrujemy w tym sakramencie. Dlatego Eucharystia jest nie tylko źródłem i szczytem życia Kościoła, ale również jego misji. Co więcej, nie możemy przystępować do stołu eucharystycznego bez włączenia się w dynamikę misji, która bierze początek w samym Sercu Boga i zmierza do tego, by objąć wszystkich ludzi (por. SC 84).


Przypomniał to również Ojciec Święty Franciszek, kiedy w Evangelii gaudium uczył, że pierwszą motywacją do ewangelizacji jest miłość Jezusa, jaką przyjęliśmy, doświadczenie bycia zbawionym przez Niego, skłaniające nas, by Go jeszcze bardziej kochać. Lecz cóż to za miłość, która nie odczuwa potrzeby mówienia o ukochanej istocie, ukazywania jej, starania się, by inni ją poznali? Jeśli nie odczuwamy głębokiego pragnienia, by ją przekazywać, musimy zatrzymać się na modlitwie, by nas ponownie zafascynowała. Jakże słodko jest być na kolanach przed Najświętszym Sakramentem i być po prostu przed Jego oczyma! Jakże dobrze jest zezwolić, by On powrócił i dotknął naszej egzystencji i posłał nas, byśmy głosili Jego nowe życie (por. EG 264).
Mając już właściwego Przewodnika, Ducha Świętego, i właściwą motywację – miłość Jezusa do nas, spróbujmy przemyśleć nasze dotychczasowe, misyjne zaangażowanie. Niech pewnym drogowskazem będzie dla nas ludzkie ciało, do którego często porównywane jest dzieło misyjne Kościoła. Jego głową, a zwłaszcza ustami są pasterze, którzy nauczają, iż Kościół jest autentyczny wówczas, kiedy idzie i głosi zbawienie w Chrystusie. Nogami zaś misjonarze, którzy wyruszyli tam, gdzie Ewangelia nie jest jeszcze znana. Z kolei sercem i krwiobiegiem są ci, którzy wspierają misyjne wysiłki swoją modlitwą, cierpieniem i wyrzeczeniem. Rękami wreszcie są dobroczyńcy misji – ci, którzy pomagają misjom materialnie.
W tej perspektywie w działalności misyjnej jest miejsce dla nas wszystkich. Misje bowiem to pasja, którą czujemy, i wynikające z niej działania na rzecz innych: „cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy także wam” (1 J 1, 3).
Pomyślmy o tym już dzisiaj, w przededniu Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego. Inaczej tegoroczny październik i przeżywane w nim wydarzenia nie przyniosą ani nam, ani działalności misyjnej zamierzonych owoców. Pozostaną tylko pragnieniem Ojca Świętego Franciszka. Pragnieniem nawiązującym do papieża Benedykta XV, który sto lat temu w liście apostolskim Maximum illud nawoływał żarliwie do podjęcia działalności misyjnej: „Kościół Boży jest powszechny i nie jest obcy żadnemu ludowi ani narodowi”.