Tagi:

„Uwięzione” w Maroku

Pomimo swojej bezbronności migrujące kobiety nie mają innego wyjścia, jak tylko pieszo przemierzać afrykański kontynent, aby dotrzeć do wymarzonej europejskiej ziemi. Cel? Europa. Droga? Miejsce na niewielkiej łodzi, która przez Cieśninę Gibraltarską zabierze je do Hiszpanii. To jakby bieg długodystansowy z niekończącymi się przeszkodami, które uniemożliwiają zbliżanie się do celu. A jak migrantkom udaje się przetrwać u bram Europy?

 „Niecałe 20 dni zajęło mi dostanie się z mojego kraju do łodzi, która zabierze mnie do Europy. Koszmar rozpoczął się po przejęciu nas przez marokańską Marynarkę Wojenną. Wtedy zdałam sobie sprawę, że muszę przetrwać” ‒ powiedziała Sylvi, jedna z nich.

Życie imigrantki w Maroku nie jest łatwe, ale jeśli dodatkowo jest biedne, jej życie staje się prawdziwym piekłem. Jednak coraz więcej kobiet naraża swoje życie, by przyjechać do tego kraju. Marzą bowiem i mają nadzieją że dotrą do hiszpańskiego wybrzeża. Podczas podróży stykają się z mafią, żebractwem, rasizmem i wyzyskiem. Mogą także wpaść w ręce handlarzy ludźmi. Pieniądze, z pomocą których opuszczają swoje kraje – Kamerun, Kongo, Wybrzeże Kości Słoniowej czy Mali – rzadko wystarczają, by zapłacić za całą podróż, więc w Maroku muszą przetrwać za wszelką cenę. Wiele z nich żebrze przy wejściach na bazary, inne zamiatają ulice w zamian za pomoc, która często jest niewielka lub nawet żadna.

W sprzyjających miesiącach mogą zebrać nawet 80 euro. Z tych pieniędzy muszą opłacić dom, jedzenie, lekarstwa… A jeśli jeszcze coś zostanie, to odkładają. Muszą zaoszczędzić ponad 1500 euro, bo tyle będzie je kosztować podróż statkiem przez Morze Śródziemne. W czasie oczekiwania na ten wymarzony czas, wchodzą w różne związki. Wiele z nich zachodzi w ciążę, a wtedy w większości przypadków ojciec dziecka znika, ponieważ sytuacja go przerasta albo udaje mu się przepłynąć przez morze. W każdym razie to one dźwigają ciężar wychowania i utrzymania dzieci, same na wrogim terytorium, uwięzione w Maroku. To kobiety poniżej 30 roku życia, uciekające przed aranżowanymi małżeństwami, wojnami partyzanckimi, wykorzystywaniem w domu, przemocą rodzinną i ubóstwem…

Potrzeba wielu lat, żeby zebrać 1500 euro na osobę na opłacenie mafii i wyruszenie w podróż w plastikowej łodzi, na jakich tylko w zeszłym roku zginęło ponad 1000 osób próbujących dotrzeć do hiszpańskiego wybrzeża. Ale jedynie to pragnienie pomaga im przetrwać.

tekst i zdjęcia: Teresa Palomo