Tagi: RODZINA, Sudan Południowy
Rodzina, jakiej nie znamy
Niekiedy sami sobie zadajemy pytanie, co jest dla nas w życiu najważniejsze. Dla niektórych jest to praca, dla innych samochód czy mieszkanie, a dla jeszcze innych różnego rodzaju przyjemności. Myślę jednak, że dla większości ludzi największą wartością jest rodzina. W niej uczymy się miłości, szacunku oraz wielu innych cennych cech. Ale rodzina to także podział ról i odpowiedzialności. W polskiej kulturze mówi się, że głową rodziny jest ojciec, choć w dzisiejszych czasach te role przeplatają się i uzupełniają. Ważne jednak, by rodzina była zadbana, aby nic jej nie brakowało i żyło się jej dobrze. Dla rodziny robimy wszystko. Dbamy, aby nie brakowało jej żywności, dachu nad głową, by dobrze wychować i wykształcić dzieci. Naszym głównym celem jest, by rodzina była szczęśliwa.
Lud Dinka
W Sudanie Południowym rodzina ma całkiem inny wymiar. Wśród wielu ludów tego kraju jest plemię Dinka, lud pasterski. Rodziny przemieszczają się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu pastwisk dla swojego bydła. W ich kulturze praktykuje się poligamię – mężczyzna może mieć więcej niż jedną żonę, a im ma ich więcej, tym wyższy jego status społeczny. Za żonę musi dać posag, zwykle od 20 do 200 krów. W kulturze Dinków (także w ich języku) pojęcie rodziny w naszym rozumieniu nie istnieje. Tam są domownicy i klan – koc hot thok, czyli ludzie, którzy są w domu. Klan jest odpowiedzialny za podejmowanie wszelkich decyzji; np. kto odziedziczy żonę zmarłego brata, kto za kogo wyjdzie za mąż, ile krów mężczyzna ma zapłacić za posag, czy dziewczynka będzie chodzić do szkoły czy wyjdzie za mąż. Klan zajmuje się także rozwiązywaniem konfliktów i nakładaniem kar za popełnione przestępstwa, oczywiście wszystko płatne krowami. Niestety, sprowadza się to również do tego, że chłopcy i dziewczęta nie mają żadnej wolności i nie mogą sami zdecydować o swoim życiu i przyszłości.
Rola mężczyzn
Mężczyzna mając więcej niż jedną żonę, nie jest w stanie o nie zadbać i o swoje dzieci, bo według tej kultury to nie jego rola. Jeśli nawet posiada krowy, to nie sprzeda żadnej, aby wspomóc rodzinę, ponieważ zbiera na kolejną żonę. A musi mieć dużo żon, żeby przekazać swoje imię i jego klan rósł w liczbę i siłę. Opieka nad dziećmi i troska o nie należy do kobiet. Kiedy tego nie wykonują, są bite przez męża, gdyż są jego własnością, ponieważ za nie zapłacił. Jego rolą jest wypasanie krów i ich ochrona przed złodziejami. Natomiast mężczyźni z tego ludu, którzy mieszkają w miastach, nie zajmują się niczym. Tylko nieliczni uczą w szkołach albo wypalają węgiel drzewny na sprzedaż.
Rola kobiet i dzieci
Życie kobiet jest tu bardzo ciężkie. To one muszą zapewnić podstawowe potrzeby dzieci i nakarmić męża, który po całym dniu przesiadywania w mieście powrócił do domu. Trudno nam jest zrozumieć, że mężczyzna posiada wiele krów, a jego dzieci głodują. Że całymi dniami przesiaduje pod drzewem, a jego potomstwo nie ma ubrania, żeby pójść do szkoły. Takich rodzin jest tu bardzo dużo. To dla nas zupełnie niepojęte, bo my oddalibyśmy wszystko swoim dzieciom. Niestety w kulturze Dinka dzieci nie mają żadnych praw, za to dużo obowiązków. I tak na przykład posiłek najpierw dostaje starszyzna i dorośli mężczyźni, potem młodzież, zaś dla dzieci i matek jest to, co zostanie. Doskonale pamiętam zdenerwowanie starszyzny, kiedy podczas święta Comboniego poczęstowałem dzieci ryżem, fasolą i mięsem. Problem tkwił w tym, że dałem im do zjedzenia mięso, które jest zarezerwowane dla starszyzny. Miejscowych ludzi dziwi każda pomoc skierowana ku dzieciom. Według kultury Dinka będą miały swój czas, kiedy dorosną. Nie teraz.
Życie młodych
Wiek młodzieńczy to czas poznawania dziewcząt i szukania przyszłej żony. Chłopcy stroją się w nowe ciuchy, robią sobie zdjęcia i zagadują dziewczyny. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie, ponieważ bracia chronią swoje siostry przed kontaktami z chłopcami, obawiając się niepożądanej ciąży. A gdy dojdzie do takiej sytuacji, są one uważane za nieodpowiednią partię i wówczas rodzina traci na posagu, otrzymuje bowiem za nią mniej krów. Bratu natomiast zależy na tym, żeby za siostrę otrzymać jak najwięcej bydła, bo dzięki temu on sam będzie mógł się ożenić. W tym czasie młodzi są dalej na „garnuszku” matki, która musi o nich zadbać, bo ich samych jakakolwiek praca nie interesuje.
Zdesperowane kobiety często przychodzą do nas z prośbą o pomoc. Samotne matki – z co najmniej szóstką dzieci – żalą się, że nie dają już rady. Nie mają żadnego wsparcia ze strony rodziny, tylko żądania. Kiedyś pewna kobieta zwierzyła się mi, że planuje odebrać sobie życie, bo sobie nie radzi. Niedawno zmarł jej mąż, a ona została z siódemką dzieci. Tu nagła śmierć mężczyzny nie jest czymś osobliwym, bo naokoło nas jest bardzo dużo konfliktów, w wyniku których giną.
Sytuacja jest naprawdę trudna. Bywa, że rodziny jadają posiłek co drugi, a nawet co trzeci dzień. W takiej warunkach nikt nie myśli o ubraniu. Dzieci często chodzą w jednej i tej samej koszuli, w podartych spodniach, bez butów. Nie stać ich nawet na klapki. Kiedy pytamy dzieci, które przychodzą do nas w odwiedziny, jak się czują (ka la di), ich najczęstszą odpowiedzią jest: naka ciok – jestem głodny. Rodziny mieszkają w chatach o wielkości 4x4m. Ten niewielki metraż musi pomieścić kobietę z licznymi dziećmi (młodzież śpi osobno) oraz cały jej dobytek. Jeśli np. posypie się kryty strzechą dach, to łata się go plastikową płachtą.
Przyszłość Sudanu Południowego
Sytuacja w kraju pogarsza się z dnia na dzień. W ciągu ostatniego roku ceny żywności wzrosły o 400% . Nikt nie wie, co będzie dalej. Jak na razie przyszłość Sudanu Południowego nie napawa optymizmem. Ludziom żyje się coraz gorzej. Fundusze, które powinny iść dla mieszkańców, są dzielone pomiędzy rządzących. Wciąż trwające konflikty sprawiają, że wiele rodzin ucieka w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca. Powodzie na północy kraju uniemożliwiają uprawę pól, które znajdują się pod wodą. A spór z graniczącym Sudanem przyczynia się do tego, że liczni uchodźcy wciąż napływają do Sudanu Południowego i tak już biednego.
Mimo tych wszystkich trudności ludność żyje nadzieją, że nadejdzie taki dzień, kiedy państwo zapewni swoim młodym obywatelom pracę i możliwość godnego zarobku. Że wreszcie zakończy się wielka korupcja, dzięki której bogacą się nieliczni, a pozostali głodują. Że dzieci będą mogły chodzić do dobrych szkół i z odwagą zakwestionują niekorzystne aspekty swojej kultury i oszukańcze działania rządzących.
Lokalna kultura może wpływać pozytywnie albo negatywnie na rozwój społeczeństwa. To również ona sprawia, że ludziom żyje się gorzej i że wielu przez nią cierpi. Sytuację rodzin w Sudanie Południowym ciężko jest zmienić na lepsze przez miejscową kulturę, bardzo głęboko zakorzenioną w życiu ludzi.
tekst i zdjęcia: o. Krzysztof Zębik MCCJ





