Tagi: handel ludźmi, święta Bakhita
Bakhita, czyli szczęśliwa
Jakiś czas temu pisałem o św. Danielu Combonim oraz misjonarce Giuseppinie Scandoli, którzy dali nam piękny wzór gorliwości misyjnej, ewangelizując mieszkańców Sudanu i służąc im z wielkim oddaniem. Tym razem opowiem Wam o św. Józefinie Bakhicie, która pochodzi z tego kraju.
Święta Bakhita to niezwykła osoba. Urodziła się ok. 1869 r. w sudańskiej prowincji Darfur. Ona sama nie pamiętała dokładnej daty swoich urodzin, bo w dzień, kiedy została uprowadzona przez handlarzy niewolników, ze strachu straciła częściowo pamięć. Oprawcy nie mogąc dowiedzieć się od niej imienia, szyderczo nadali jej nowe imię „Bakhita”, co po arabsku oznaczało „szczęśliwa”. Porwano ją, gdy miała 9 lat. Do tego momentu żyła szczęśliwie i beztrosko. Miała trzech braci i trzy siostry. Jej ojciec był bratem szefa wioski. Był szanowanym i dość zamożnym człowiekiem.
Przez dziesięć długich lat Bakhita trafiała do różnych arabskich właścicieli. Odsprzedawano ją i kupowano. W tym czasie była upokarzana i maltretowana, na jej ciele zrobiono aż 144 rytualnych nacięć. Żeby rany szybciej się goiły, nakładano na nie sól i mąkę. Wielokrotnie mdlała podczas tych bolesnych zabiegów. Później tygodniami leżała na słomianym łóżku w nadziei, że się wykuruje. Cudem ocalała, jak wspominała po latach.
Czas zmian na lepsze nastąpił, kiedy wykupił ją włoski konsul Callisto Legniani. W roku 1882 zabrał ją do Włoch. Rodzina Legniani traktowała ją bardzo dobrze. Bakhita po raz pierwszy od czasu porwania poczuła się bezpiecznie. Konsul oddał ją, a także swoją córkę Mimminę do sióstr kanosjanek, by przygotowały je do chrztu. Pod koniec katechumenatu Bakhita przyjęła sakrament chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Podczas celebracji była bardzo wzruszona i pełna wdzięczności, że stała się córką Boga, który ją bezgranicznie kocha. Do chrzcielnicy podeszła ze łzami szczęścia w oczach i pełna wdzięczności ją ucałowała. Podczas chrztu otrzymała imię Józefina jako znak rozpoczęcia nowego życia. Miała wówczas 21 lat.
Zakochana w Bogu, który ją bezmiernie kocha, zdecydowała się wstąpić do Zgromadzenia Sióstr Kanosjanek w Schio, nieopodal miasta Vincency. W zakonie pracowała jako kucharka, furtianka, szwaczka, praczka… Jej delikatny głos i serdeczne spojrzenie wzbudzały sympatię i przyciągnęły wielu ludzi do kościoła. W klasztorze służyła przez 50 lat. Umarła 8 lutego 1947 r. w opinii świętości. Zaraz po śmierci ludzie tłumnie udawali się do jej grobu, prosząc o wstawiennictwo u Boga. Jej kanonizacji dokonał Jan Paweł II w dniu 1 października 2000 roku.
Kochani Młodzi, zastanówmy się, co było sekretem życia Józefiny Bakhity. Skąd się u niej wzięła odwaga, by przebaczyć swoim oprawcom? Skąd siła, by dalej nie żywić ogromnego poczucia krzywdy? Odpowiedź jest jedna: od Jezusa z Nazaretu. Przebaczyła swoim oprawcom, bo spotkała Boga – Jezusa Chrystusa. Spotkała Tego, który pierwszy ją pokochał. Nie ma chrześcijaństwa bez spotkania Jezusa Chrystusa. Nie chodzimy do kościoła, bo chcemy się przypodobać rodzicom czy znajomym. Nie chodzimy do kościoła z przymusu, ale dlatego, że życie z Jezusem jest piękne, spełnione i szczęśliwe. Kiedy pragniemy i szukamy szczęścia, to tak naprawdę szukamy Jezusa. On sam mówi, że jest drogą, prawdą i życiem (por. J 14, 6). On jest Życiem przez duże ż. Jeżeli pragnę życia, to idę do Źródła Życia. My jednak wielokrotnie pijemy wodę z kałuży tego świata, chcąc nasycić pragnienie miłości i szczęścia, zamiast od razu udać się do źródła najczystszej wody, które może nas naprawdę nasycić, a jest nim Bóg. On kocha nas czule i zawsze jest nam bliski. Niepohamowany pęd do władzy, pieniędzy i używania wszelkich dóbr rodzi tak wiele przemocy i samotności. Natomiast logika służby i miłości rodzi poczucie szczęścia i spełnienia, którego tak bardzo stęsknione jest każde serce.
Bóg powołuje mnie i Ciebie do świętości. Świętość nie jest czynieniem rzeczy niemożliwych czy nadzwyczajnych, nie jest też jakąś perfekcyjną doskonałością moralną, bo tylko Bóg jest doskonały moralnie. To jednak nie znaczy, że mamy pobłażać grzechowi w swoim życiu. Nie! Świętość jest zjednoczeniem z Bogiem. Kiedy jesteśmy z Nim zjednoczeni, to On nas przemienia, przemienia nasze serce i życie. My o własnych siłach nie zmienimy naszego życia na lepsze. Oczywiście, zaangażowanie osobiste jest bardzo ważne, ale ważniejsza jest łaska Boża. Kiedy się modlimy, przystępujemy do sakramentów, żyjemy przykazaniami Bożymi, miłością Boga, siebie i bliźniego to Boża miłość jest w naszych sercach i wtedy czujemy się szczęśliwi. Grzech zawsze jest tragedią, bo oddala nas od źródła miłości, czyli od Boga i od siebie nawzajem. Doświadczamy wówczas okrutnego osamotnienia i pustki. Spójrzmy na naszą dzisiejszą bohaterkę, Józefinę Bakhitę. To tylko dzięki miłości Bożej mogła przebaczyć tak wiele okropności, których doświadczyła w swoim życiu. Ktoś po takich przeżyciach z łatwością mógłby wpaść w depresję i niszczące poczucie krzywdy. Z nią tak nie było. Ona umiała wybaczyć i zaakceptować zło, które na nią spadło. Kochała tak bardzo każdego człowieka, jak gdyby nigdy nic złego jej nie spotkało. Na pewno jej ciało nosiło blizny zła do końca życia, ale serce było krystalicznie czyste, oczyszczone miłością Bożą.
Kiedy byłem w Medjugorie, chłopak z Polski, uzależniony od narkotyków, opowiadał, jak pierwszy raz przyjechał do wspólnoty Cenacolo i zobaczył tam innych chłopców radosnych i uśmiechniętych. Sam wyniszczony i smutny dziwił się i zastanawiał, co za narkotyki biorą, że są tacy szczęśliwi. Myślał, że muszą brać coś mocnego. Dopiero po jakimś czasie zrozumiał, że to modlitwa różańcowa, adoracja, Msza św. i wspólnota zmieniły ich życia na lepsze, radośniejsze i szczęśliwsze. To Bóg zmienił ich życie, jego również. Bóg bowiem jest źródłem szczęścia. Może dokonać rzeczy niemożliwych dla mnie i dla Ciebie. Może nas wyciągnąć z najgłębszych i najciemniejszych otchłani lęku, smutku, strachu, braku poczucia sensu, nałogów, grzechów. Jeśli tylko wyciągniemy do Niego rękę. On zawsze ma wyciągniętą do nas dłoń i pragnie, byśmy stali się Jego uczniami. Jezus jest Dobrym Pasterzem i prowadzi nas na pastwiska, które nasycają spełnieniem i szczęściem.
W roku 2015 papież Franciszek 8 dzień lutego ustanowił Światowym Dniem Modlitwy i Refleksji Przeciwko Handlowi Ludźmi. Handel ludźmi trwa bowiem dalej. Jest współczesnym niewolnictwem i przybiera różne formy, np. przymusowej pracy, często w nieludzkich warunkach, wykorzystywanie w przemyśle erotycznym, zmuszanie do prostytucji nawet dzieci, zmuszanie do popełniania przestępstw i przymusowych małżeństw, handel organami itp. Święta Bakhita patronuje wszystkim inicjatywom mającym na celu zatrzymanie tego procederu. Misja Kościoła ma na celu godność człowieka od naturalnego poczęcia aż do naturalnej śmierci. Kościół jako wspólnota uczniów Jezusa Chrystusa zawsze będzie stał po stronie człowieka i jego godności.
Józefina Bakhita jest dla nas ikoną nadziei. Nadzieja otwiera horyzonty przyszłości, a desperacja je zamyka. Bakhita, dzięki łasce Bożej, uwolniła się od ciężaru przeszłości i żyła twórczo w teraźniejszości. Bądźmy zatem i my ludźmi nadziei.