Tagi: afryka, zmiany klimatyczne
Zmiany klimatyczne w Afryce
Coraz więcej ludzi w Afryce migruje do miast. Na obszarach wiejskich żyje obecnie 57,63% ludności kontynentu. Sześć dekad temu było to 85,38%. ONZ przewiduje, że do roku 2025 ponad dwie trzecie światowej populacji będzie mieszkać w miastach. Afryka wraz z Azją będą napędzać ten wzrost. Spośród 2,5 miliarda ludzi, którzy dołączą do światowej populacji miejskiej, aż 90% będzie koncentrować się na tych dwóch kontynentach. Źródła szacują, że ten bezpowrotny punkt nastąpi około 2033 r., kiedy to populacja miejska w Afryce przekroczy populację wiejską. Do roku 2050 osiągnie 60% całkowitej populacji kontynentu.
Obecnie Afryka Południowa jest najbardziej zurbanizowanym regionem na kontynencie. W północnej i środkowej części Afryki ponad 50% ludzi mieszka w miastach. Zachodnia Afryka jest nieco wolniejsza, ale stopniowo dogania inne obszary. Region ten obejmuje Nigerię, z miastem Lagos, które zamieszkuje największa części ludności miejskiej kontynentu i wygląda na to, że pozostanie tak jeszcze przez długi czas. Jednak metropolią z największą liczbą mieszkańców jest egipski Kair. Podobnie Demokratyczna Republika Konga wyróżnia się jako kraj, który do 2050 r. będzie miał 126 milionów ludzi mieszkających w miastach, zwłaszcza w Kinszasie.
Według African Cities Research Consortium, 60% ludności miejskiej w Afryce Subsaharyjskiej żyje w tak zwanych „nieformalnych osiedlach”. I w tym tkwi jeden z głównych problemów miast. Osiedla te bowiem są odzwierciedleniem szybkiego, nieplanowanego i czasem chaotycznego rozwoju obszarów miejskich. Są one coraz bardziej narażone na wpływ zmian klimatycznych. I mają niewielką, jeśli w ogóle mają, zdolność do adaptacji.
Powszechnie wiadomo, że pomimo najniższych emisji, a tym samym najmniejszego wkładu w globalne ocieplenie, Afryka stoi w obliczu poważnych zagrożeń. Związane są one z odwróceniem postępów poczynionych w ostatnich dziesięcioleciach w zakresie rozwoju i ograniczania ubóstwa. Brak infrastruktury, która pomogłaby zmniejszyć ryzyko, wysoki odsetek mieszkańców kontynentu zależnych od zasobów naturalnych lub pogody, a także wąskie gardła w publicznej służbie zdrowia oraz niski poziom formalnej edukacji zwiększają ryzyko katastrofy. Niektóre analizy przewidują, że do połowy tego stulecia prawie 80 milionów mieszkańców Afryki będzie zagrożonych głodem, z czego większość to mieszkańcy miast.
Nie trzeba czekać do roku 2050, zmiany klimatu już tam są. Wpływają one na afrykańskie miasta, które doświadczają ogromnych powodzi lub nawracających suszy. Zjawiska te już teraz zakłócają funkcjonowanie gospodarstw domowych, przedsiębiorstw, infrastruktury i łańcuchów dostaw. Sytuacja ta będzie się pogłębiać w nadchodzących dziesięcioleciach. W związku z tym jest mało prawdopodobne, aby zrównoważony rozwój, o którym marzą organizacje zajmujące się zrównoważonym rozwojem, został osiągnięty w Afryce.
Zbieranie i przetwarzanie odpadów stałych, recykling, transport i braki w infrastrukturze to kwestie, które również obciążają afrykańskie miasta. A oferuje się im niewiele rozwiązań. Najlepszym wyjściem dla afrykańskich metropolii jest wybór bardziej zrównoważonego, czystszego i bardziej ekologicznego rozwoju tam, gdzie jest to jeszcze możliwe. Dzięki temu miasta stałyby się bardziej przyjazne do życia i odporne na zmiany klimatu. Można jednak odnieść wrażenie, że większość z nich odchodzi od tej ścieżki. Decydują się dać więcej miejsca samochodom, dużym budynkom i projektom deweloperskim, które nie uwzględniają poszanowania środowiska.
Świetnym przykładem osoby, która zrozumiała potrzebę zmiany sposobu myślenia o miastach, jest burmistrzyni Freetown. Ulewne deszcze, które zwykle zalewały miasto, spowodowały w sierpniu 2017 r. osunięcie się ziemi, pochłaniając życie 141 mieszkańców i niszcząc część stolicy Sierra Leone. Po objęciu urzędu w roku 2020 Yvonne Aki-Sawyerr uruchomiła inicjatywę FreetownTheTreeTown. Dzięki sprzedaży kredytów węglowych w mieście i jego okolicach posadzono już 600 tysięcy drzew. Osiemdziesiąt procent z nich przetrwało. Celem jest osiągnięcie do końca tego roku liczby miliona drzew. Projektowi temu towarzyszyły znaczne wysiłki na rzecz oczyszczenia ulic Freetown i modernizacji systemu odwadniającego. Promowano również wykorzystanie energii odnawialnej, zwłaszcza fotowoltaiki.
Freetown to jednak wyjątek. Aki-Sawyerr zrozumiała, że tylko transformacja jej miasta w kierunku bardziej zrównoważonego modelu, który harmonizuje jego rozwój ze środowiskiem, może uratować miasto i jego mieszkańców.
tekst: Chema Caballero


