Tagi: ,

Zniszczone marzenia i plany

W Sudanie pracuję od roku 2012. Na prowincjała naszej komboniańskiej prowincji, do której należy Sudan, zostałem wybrany w styczniu 2023 r. Niestety, w niecałe dwa miesiące później wybuchła wojna domowa, która pozbawiła ludzi wielu marzeń i planów.  Wojna ta wciąż trwa i chciałbym pokrótce o niej opowiedzieć.

Jest to konflikt pomiędzy regularną armią rządu sudańskiego (SAF) a grupą paramilitarną zwaną Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF). Początkowo Siły Szybkiego Wsparcia i regularna armia były sprzymierzone w ramach przejściowego rządu, który miał kierować państwem sudańskim po tym, jak wieloletni prezydent Umar al-Baszir został odsunięty od władzy. Był to rząd przejściowy, którego początkowym założeniem miało być prowadzenie Sudanu w kierunku demokracji. Jednak do tego nie doszło, ponieważ wewnątrz tej struktury wybuchł konflikt, o którym jest właśnie mowa. Sednem niezgody jest kwestia władzy, ponieważ w pewnym momencie przywódcy tych dwóch grup (RSF i SAF) rozpoczęli walkę o fotel. Najprościej mówiąc, człowiek zajmujący drugą pozycję w strukturach tymczasowego rządu (z RSF) w pewnym momencie zapragnął się wspiąć i usiąść na najwyższym stołku.

Konflikt wybuchł 15 kwietnia 2023 r. w zupełnie nieoczekiwany sposób. Wydarzyło się to w sobotę. Nikt się takiego rozwoju sytuacji nie spodziewał. Nasze szkoły były otwarte i działały normalnie. Ludzie jak zwykle udali się do pracy, dzieci do szkoły, a właściciele otwarli swoje sklepy. Ten poranek wydawał się zwyczajnym jak co dzień, ale później okazało się, że wcale takim nie był. Walki rozpoczęły się w Chartumie, stolicy Sudanu. Następnego dnia rozprzestrzeniły się również na inne miasta, aby ostatecznie zalać cały kraj. Obecnie Sudan podzielony jest właściwie na dwie części: zachód, czyli obszary Darfur i tereny otaczające El-Obeid i Chartum, które są strefami czynnej wojny pomiędzy tymi dwiema siłami wojskowymi, oraz resztę kraju (południe i wschód), gdzie nie toczą się bezpośrednio czynne walki. Jednak na terenach, gdzie nie ma otwartych operacji wojskowych, ludność również odczuwa konsekwencje wojny poprzez osłabienie ekonomii i sytuację niepewności, w jakiej się znalazła. Zauważalny jest ogromny spadek gospodarki i produktywności. Zatrzymało się rolnictwo. Tereny rolnicze Medani, wcześniejszy spichlerz Sudanu, nie były uprawiane ani w 2023 r., ani w 2024. Nie było więc plonów. Wskutek tego nastąpił wielki kryzys głodu i prawdziwego zubożenia. W tym przypadku liczby mówią same za siebie. Sudan liczy około 45 mln mieszkańców. Wojna domowa, o której mowa, wyprodukowała 14 mln przesiedleńców i uchodźców. Dwa miliony z czternastu to uchodźcy, którzy schronienie znaleźli w krajach ościennych, a pozostali uciekli z terenów objętych walkami, szukając schronienia wewnątrz kraju. Według danych ONZ, co najmniej 5 mln mieszkańców Sudanu jest zagrożonych głodem, a 25 mln ma trudności ze zjedzeniem posiłku choć raz dziennie.

Oczywiście cała ta sytuacja wpłynęła znacząco na życie i na pracę misjonarzy. Działalność Kościoła została przerwana szczególnie w strefach wojny. Wcześniej w Sudanie mieliśmy dwie diecezje: Chartum i El-Obeid. W diecezji chartumskiej było 33 księży diecezjalnych, a obecnie pozostało 5 lub 6. Było tam również około 40 zakonników (księża, siostry zakonne i bracia), a pozostało około 15. To misjonarze kombonianie, siostry kombonianki, siostry Matki Teresy z Kalkuty i siostry wizytki z Indii.

El-Obeid to diecezja o wiele mniejsza od chartumskiej. Nie wiem, ilu dokładnie było tam księży diecezjalnych, ale pewnie około dwudziestu. Na chwilę obecną w strefie konfliktu pozostało tylko trzech, a innych przeniesiono w rejon Gór Nuba, gdzie nadal mogą posługiwać jako księża diecezjalni w miejscowych wioskach. Aktualnie w diecezji El-Obeid nie ma żadnego księdza, brata i siostry przynależących do zakonów.

Nasza posługa skupiała się głównie na Chartumie. Diecezja ta miała 13 parafii, w których pracowało wielu duchownych i sióstr zakonnych. Każda z parafii miała kilka kaplic i sporo ośrodków katechetycznych. W sumie było ich ponad sto. Teraz w Chartumie jest tylko trzech księży, dwóch diecezjalnych i ojciec kombonianin, którzy pomimo niebezpieczeństwa i oczywistych problemów kontynuują tam swoją posługę. Mają ograniczoną możliwość przemieszczania się i z trudem odwiedzają ośrodki katechetyczne i kaplice. Z tego też powodu nie są w stanie koordynować ich działalności ani sprawować sakramentów tak jak przed wojną. Na 100 aktywnych ośrodków duszpasterskich i modlitewnych obecnie działa najwyżej 10. Tylko w tylu kaplicach ci trzej księża są w stanie regularnie odprawiać Msze Święte. Prawdą jest też, że wiele z tych kaplic czasowo zamknięto, ponieważ dużo z parafian opuściło Chartum. Większość bowiem pochodziła z Sudanu Południowego i w chwili wybuchu wojny powróciła do swego kraju. Pośród parafian było także wielu ludzi z regionu Gór Nuba. Ci z kolei przeważnie mieli już tutaj swoje domy i różne małe interesy, m.in. sklepy, których nie chcieli pozostawić, więc nie opuścili miasta. Teraz to głównie oni podtrzymują życie w naszych ośrodkach duszpasterskich. 

Nie ma oficjalnych statystyk, ale przyjmuje się, że przed wybuchem tej wojny w Chartumie były dwa miliony chrześcijan. Jedna połowa to katolicy, a druga protestanci. W czasie trwania tej wojny jest nas już z pewnością mniej niż połowa z tego. Nie wiemy też, czy kiedy wojna się już skończy, to katolicy i inni chrześcijanie tutaj powrócą. Ciężko przewidzieć, jak będzie wyglądać przyszłość tutejszego Kościoła.

Trudno też wyczuć, jak i kiedy zakończy się ta wojna. Najprawdopodobniej nie będzie żadnego porozumienia pokojowego, ponieważ żadna ze stron nie chce prowadzić dialogu. Na początku były takie próby, ale od lipca 2023 r. wszelkie rozmowy na temat porozumienia i pokoju ustały.

Być może armia rządowa (SAF) zdoła wypchnąć rebeliantów z Chartumu i z centralnych regionów, a następnie z Medani i zepchnąć ich na zachód, a później w kierunku Darfuru. Wówczas zakończyłaby się wojna w centrum i na wschodzie kraju, ale prawdopodobnie na zachodzie i tak będzie jeszcze trwać przez długi czas.

tekst: o. Diego Dalle Carbonare MCCJ

zdjęcia: Misjonarze Kombonianie