Tagi: Ewangelia komentarz
Ewangelia oczami misjonarza
Żeby obejrzeć wideo kliknij na poniższy link:
EWANGELIA OCZAMI MISJONARZA, dk. Benoit Azameti – Polska – YouTube
Prześladowanie wiary
Nieco ponad 200 tys. erytrejskich katolików tworzy aktywny Kościół, w którym jest wiele powołań pomimo cichego prześladowania przez władze polityczne, wyznawców innych religii i chrześcijan różnych obrządków. Erytrea jest niewielkim krajem leżącym nad brzegiem Morza Czerwonego. Zamieszkuje go ponad pięć milionów ludzi. Niezależność od Etiopii uzyskała w roku 1993 po długich latach wojny. Od tego czasu rząd komunistyczny Izajasza Afewerkiego zamknął kraj na wszystkie obce wpływy. Obecnie z koronawirusa uczynił doskonały pretekst do dalszego odgradzania społeczności. Rząd chce zmonopolizować każdą inicjatywę, a jedna partia musi kontrolować wszystko i wszystkich, uniemożliwiając rozwój sektora prywatnego i indoktrynując młodych ludzi swoimi ideami.
Erytrejczycy są podzieleni, pół na pół, na społeczność muzułmańską i chrześcijańską, co jednak nie powoduje żadnego problemu we wzajemnych relacjach. Można powiedzieć, że wspólnym wrogiem obu wspólnot jest władza wykonawcza, która toleruje religie, ale stara się je osłabić i kontrolować. W tym celu systematycznie aktualizuje nowymi przepisami dekret z 1995 r. zakazujący przywódcom religijnym i mediom komentowania kwestii politycznych. Ten akt prawny uznaje tylko cztery religie w Erytrei: większościowy Kościół Prawosławny Tewahedo; Kościół katolicki, którego wyznawcy stanowią około 4% całej populacji; Kościół luterański, który jest w mniejszości; oraz islam sunnicki. Wszystkie są kontrolowane i monitorowane. W przypadku prawosławnych rząd stosuje starą taktykę „dziel i zwyciężaj”. W rzeczywistości istnieją dwa Kościoły prawosławne, obydwa z własną strukturą i duchownymi. Jeden jest wspierany przez rząd, podczas gdy drugi jest oczerniany, a jego najwyższy dostojnik, Abune Antonios, przebywa w areszcie domowym od 2007 r. Islam nie jest faworyzowany przez rząd, który nie wahał się zamknąć niektórych islamskich szkół i regularnie szpieguje działalność meczetów.
Jednak najgorzej mają nieoficjalnie uznane wyznania, takie jak Kościoły zielonoświątkowe i ewangelickie czy świadkowie Jehowy, będące ofiarami rządowego nękania i prześladowań, które doprowadziły do wielu aresztowań ich wyznawców.
Chrześcijańskie początki
Biblijny tekst Dziejów Apostolskich odnosi się do nawrócenia eunucha, który pierwotnie pochodził z tej ziemi, ale według faktów historycznych to zatonięcie statku około 330 r. pozwoliło św. Frumencjuszowi dotrzeć do brzegów ówczesnego królestwa Aksum. To właśnie jemu przypisuje się nawrócenie na chrześcijaństwo mieszkańców królestwa, które w IV wieku oficjalnie ogłosiło się państwem chrześcijańskim, jednym z pierwszych na świecie. Wkrótce potem chrystologiczne kontrowersje Soboru Chalcedońskiego w 451 r. spowodowały rozłam patriarchatu aleksandryjskiego, ciągnąc za sobą Kościół obecny w Aksum, który utrzymywał bliskie związki z Aleksandrem. Tak narodził się Kościół prawosławny.
Islam również bardzo szybko zakorzenił się na tym terenie, bo już na początku VII wieku, jeszcze za życia proroka Mahometa. Trzeba było czekać aż do XVII wieku, aby Kościół katolicki rozpoczął swoją misję ewangelizacyjną poprzez Towarzystwo Jezusowe. Jednak opozycja prawosławnych i nie zawsze skuteczna metodologia misyjna jezuitów zakończyła się ich wydaleniem. Przybycie św. Justyna de Jacobis w roku 1839 do Abisynii, która obejmowała nie tylko dzisiejszą Erytreę, ale także Etiopię, zmieniło bieg wydarzeń. Justyn uczył się na błędach przeszłości i z pokorą, i mądrym wysiłkiem inkulturacji położył fundamenty dzisiejszego Kościoła katolickiego, zachowując jego imię jako jego ojca i założyciela. Przyjął obrządek wschodni w tradycji aleksandryjskiej i był bardzo otwarty w formacji duchownych oraz w kontaktach z księżmi prawosławnymi, którzy chcieli przyjąć katolicyzm. Liturgia w obrządku geez jednoczy katolików erytrejskich i etiopskich pomimo granic, które od 1993 r. dzieliły te dwa narody. Geez to język semicki, którym obecnie się nie mówi – coś na wzór łaciny dla Kościoła łacińskiego – co nadaje powagę i piękno liturgii w tym obrządku, a jego centrum jest Eucharystia, zawsze śpiewana. Kolory liturgiczne są tylko białe lub złote, a modlitw eucharystycznych jest aż 17.
Życie Kościoła
Katolicy erytrejscy – jak również prawosławni – to ludzie, którzy modlą się i ufają Bogu Życia. Powołania są liczne, zarówno do życia konsekrowanego (w jednym z 26 zgromadzeń zakonnych prawa papieskiego lub diecezjalnego obecnych w Erytrei), jak i do wejścia do seminariów czterech diecezji kraju. Parafie podejmują ogromny wysiłek ewangelizacyjny, a na starej, ale funkcjonalnej franciszkańskiej prasie drukarskiej Asmara regularnie publikowane są komentarze biblijne i dewocyjne lub teksty do katechez, m.in. gdy jest możliwe przechytrzenie rządu i otrzymanie pisma z zagranicy.
Największe trudności pochodzą ze strony rządu, który robi wszystko, aby zniechęcić do takich działań. Mając świadomość, że nie może przeciwstawiać się wierzącym, działa sprytnie i organizuje w niedziele, w czasie uroczystości liturgicznych, imprezy sportowe lub kulturalne, by zmusić młodych ludzi do wyboru, zazwyczaj pod szantażem utraty pracy lub nałożenia kary.
Kolejną trudnością jest rozpad rodziny, który utrudnia przekazywanie wiary. Wielu Erytrejczyków wyjeżdża z kraju. Zawarte w roku 2018 porozumienia pokojowe z sąsiednią Etiopią jak dotąd nie przyniosły większych efektów, a granice między tymi dwoma krajami pozostają zamknięte. Mimo to ludzie nadal uciekają. Kiedy Kościół katolicki sprzeciwiał się obowiązkowej służbie wojskowej księży, rząd zabronił opuszczać kraj wszystkim księżom przed 50. rokiem życia, a zakonnikom przed 40. Seminarzyści studiujący za granicą wiedzą, że powrót do domu może wiązać się z poważnymi sankcjami. Zdecydowana większość duszpasterzy w Erytrei to tubylcy, wśród których zostało tylko kilku starszych misjonarzy, ponieważ rząd systematycznie odrzucał wszystkie wnioski wizowe dla misjonarzy. Strona rządowa nie darzy również sympatią organizacji pozarządowych. W roku 2018, niemalże cudem, przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Kombonianek, s. Luigia Coccia, dostała wizę, aby mogła się spotkać z siostrami w Erytrei. W lutym tego roku arcybiskup katolicki Addis Abeby, kardynał Berhaneyesus Demerew Suraphiel, który był z bratnią wizytą u swoich współbraci obrządku geez, został zatrzymany na lotnisku w Asmarze i zmuszony do powrotu.
Nacjonalizacja
Najpoważniejszą konsekwencją tego cichego prześladowania Kościoła jest nacjonalizacja wielu szkół i klinik. Pod tym względem Kościół katolicki jest najbardziej poszkodowany, choć wśród wspólnot prawosławnych reperkusje są również zauważalne. W grudniu 2017 r. rozpoczęły się wywłaszczenia dotykające 29. ośrodków zdrowia przejętych od kierownictwa Kościoła pod fałszywymi pretekstami.
Instytucje edukacyjne również zostały znacjonalizowane. W roku 2017 rząd wydał dekret o zamknięciu Liceum Chrystusa Zbawiciela w Asmarze, instytucji założonej w 1860 r. i mającej długą tradycję edukacyjną w kraju. Wiele innych placówek spotkał ten sam los, aż w dniu 4 września 2019 r. czterej biskupi erytrejscy napisali długi list protestacyjny do Ministra ds. Kształcenia Publicznego: „Uważamy, że działania prowadzone w celu zaszkodzenia naszym instytucjom edukacyjnym i zdrowotnym, które znacznie ograniczają ich misję i służbę społeczną, są sprzeczne z prawem i słuszną wolnością Kościoła. Prosimy o uchylenie ostatnich postanowień… i o przyznanie prawa do kontynuowania jego wartościowej i wysoko cenionej służby dla narodu”. Biskupi nadal czekają na odpowiedź.
Szkoły i kliniki były otwarte dla wszystkich, nie tylko dla katolików, a celem ich nacjonalizacji jest odcięcie Kościoła od kontaktu z ludem, aby utrudnić jego duszpasterską działalność.
Diaspora misyjna
Główne społeczności diaspory erytrejskiej znajdują się w Szwajcarii, Holandii, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Niemczech, Anglii, Szwecji i Norwegii. Chrześcijanom z kraju afrykańskiego ciężko patrzeć na sekularyzację i materializm, w których żyją społeczeństwa europejskie i północnoamerykańskie. Mieli inne wyobrażenie, przypominając sobie starych misjonarzy, którzy przybywali do Erytrei z tych krajów. Prawosławni pierwsze co robią, to kupują lokal i zamieniają go w świątynię, aby móc w niej odprawiać liturgię. Katolicy, którzy są w mniejszości, starają się włączyć w życie parafialne, chociaż ich integracja nie jest łatwa. Jako chrześcijanie wschodni nie chcą stracić swojej tożsamości ani specyfiki liturgii geez i, na ile to możliwe, adaptują lokal na kościół. Poza swoimi krajami katolicy erytrejscy i etiopscy są jak bracia. Z Erytrei diecezje i zgromadzenia zakonne wysyłają księży i zakonników, aby towarzyszyli wspólnotom, a biskupi erytrejscy również regularnie je odwiedzają, zachęcając do utrzymywania więzi i wspólnoty z lokalnymi kościołami na terenach, które zamieszkują.
Drugie pokolenie ma większe trudności z utrzymaniem wiary przodków. Wiele osób nie zna już języka liturgicznego geez ani nawet tigrinya, oficjalnego języka Erytrei, a niektórzy nawet porzucają praktykę religijną. Inni uczestniczą w łacińskim obrządku wspólnot, z którymi się zintegrowali.



W tych dniach kwarantanny
Przedstawiam się tym, którzy mnie nie znają, jestem misjonarzem kombonianinem i pracuję w Tumaco na południu kolumbijskiego wybrzeża, z widokiem na Ocean Spokojny, przy granicy z Ekwadorem. Z powodu pandemii od trzech miesięcy jesteśmy zamknięci w domu. Podobnie jak cały kraj. Potwierdzono tu nieco ponad 1600 przypadków Covid-19, a 67 osób zmarło z tego powodu. Oprócz pandemii dochodzą jeszcze inne choroby, jak malaria i denga, które w ostatnich tygodniach wyniszczały populację. Ludzie, żeby się leczyć, powrócili do różnorakich form medycyny naturalnej. Ponadto mamy także plagę związaną z handlem narkotykami, częste walki grup zbrojnych o kontrolę nad terytorium, które w ostatnich miesiącach spowodowały 140 zgonów (dużo więcej niż koronawirus), a wiele osób zaginęło. Chociaż skutki tego są odczuwalne lokalnie, to jednak te „choroby” są szeroko rozpowszechnione na całym świecie. Mam zatem rację nazywając je również „pandemiami”.
Ludność bardzo cierpi z powodu kwarantanny. Ci, którzy mogą, pozostają w domu, jednak wielu, aby zarobić na chleb powszedni, musi wymyślić jakiś sposób zarobku, zwłaszcza żyjący z rybołówstwa, którzy zostali głęboko dotknięci zamknięciem granicy ekwadorskiej, gdzie sprzedaje się duże ilości ryb i skorupiaków. Należy podkreślić, że pracujący nielegalnie stanowią tu 70% lokalnej gospodarki. Rząd, organizacje pozarządowe, Kościół, wolontariusze, siły zbrojne itd. starają się pomagać. My także, na miarę naszych skromnych możliwości, udzieliliśmy pomocy finansowej współpracownikom w parafii. Pomogliśmy około trzystu rodzinom, zaopatrując je w żywność, artykuły higieniczne i dezynfekcyjne. Dzięki współpracy i pomocy różnych osób i instytucji wsparliśmy wiele rodzin, których dzieci brały udział w naszych projektach edukacyjnych.
Miejscowy system opieki zdrowotnej ma poważne kłopoty. Mimo to w ostatnich miesiącach w szpitalu w Tumaco wprowadzono znaczne ulepszenia, aby móc odpowiedzieć na wyzwania medyczne dla ludności liczącej 500 tys. osób i zamieszkującej wybrzeże Pacyfiku w departamencie Nariño. Obszar ten jest bardzo rozległy, brakuje jednak dróg, a podróżowanie jest możliwe jedynie drogą morską czy też poprzez transport rzeczny. Chorzy pozostają w domach, bo ewentualnych miejsc na oddziale intensywnej terapii jest tylko 10.
Na naszym terytorium doświadczamy „pandemii rasizmu” ze strony państwa. Rząd od samego początku postrzegał i chciał zachować ten region należący do przodków przybyłych z Afryki i rdzennej społeczności jako strefę drugiej kategorii, przydatną tylko do niszczenia, wykorzystywania, deptania i ignorowania. Państwo postrzega tych ludzi przedmiotowo, jako przydatnych jedynie do kokainy, ropy naftowej, cennego drewna, wydobycia złota, a jednocześnie traktuje jak „niewidzialnych”, których prawa były i są deptane przez wieki. Boli, gdy się o tym mówi, ale taka jest prawda. Prawdą jest również, że wielu ludzi przyzwyczaiło się do tej rzeczywistości, zaakceptowało ją jako nieuniknioną i nauczyło się z nią żyć. Trudno tu o marzenia, trudno zaufać instytucjom, trudno myśleć o polityce wolnej od korupcji, trudno zainwestować w rozwój terytorium, na którym te same rodziny od zawsze sprawują władzę, a sprawy publiczne rozwiązuje się jedynie z korzyścią dla siebie.
W tym szczególnym okresie młodzi ludzie z prowadzonego przez nas ośrodka kultury „Centro Afro juvenil” są bardzo aktywni. Nasza miejska grupa muzyczna „Afromitu” wyprodukowała nową piosenkę. Natomiast grupa cyrkowa „Talento renaciente” jest w kontakcie z podobnymi grupami, aby kontynuować naukę. Każda młoda osoba raz w tygodniu ma kontakt poprzez Internet z profesjonalnym artystą, aby wzbogacać swój warsztat i jak najowocniej wykorzystać czas kwarantanny. Również młodzież, która przygotowuje się do bierzmowania, co tydzień otrzymuje materiały formacyjne, by trzymać się drogi wyznaczonej przez wspólnotę.
Nasze centra młodzieżowe w dzielnicach Viento, Libre i Panamá są teraz nieczynne. Mimo to nasze wolontariuszki w każdym tygodniu odwiedzają rodziny, pozostawiając dzieciom do wykonania różne zadania i rozdając niezbędną żywność, jak mleko, owies i cukier. Wykonują kserokopie i pomagają młodym w zadaniach domowych, które zostały przesłane drogą elektroniczną przez ich nauczycieli.
Staramy się nieustannie coś realizować, nawet w tych trudnych dla nas czasach.
We wspólnocie jest nas teraz trzech. Oprócz mnie jest o. Jacques Monsengo z Konga i o. Pedro Tacuri z Ekwadoru. Przybyli tutaj tuż przed wprowadzeniem restrykcji związanych z wirusem, stąd ostatnie miesiące spędzili w domu, za wyjątkiem krótkich koniecznych wyjść. Korzystamy z okazji i dużo ze sobą rozmawiamy. Poznajemy się. Dyskutujemy o sytuacji, w której się znaleźliśmy, a także o naszej pracy duszpasterskiej. Sytuacja, w której żyjemy, zarówno ta na poziomie społecznym, kulturowym, jak i geograficznym jest bardzo złożona. Trudno jednak rozmawiać o tym przy stole. Dobrze byłoby wziąć łódkę i wypłynąć, poznać terytoria, ludzi, wyzwania i trudności, ale to nie jest możliwe, jeszcze nie… Potrzeba cierpliwości. Cieszę się jednak widząc zaciekawienie, motywacje i powagę moich nowych współbraci. Cieszę się również, że w końcu jestem we wspólnocie, na stałe.
Mam nadzieję, że pozostanę tutaj, w Tumaco, przez kolejne dwa lata. Moim następcom chciałbym w jak najlepszy sposób przekazać parafię, projekty edukacyjne, a także grupy wiernych działające w różnych dzielnicach. W tym ostatnim okresie chciałbym się bardziej zaangażować w towarzyszenie wspólnotom na wioskach. Wzmocnić szkołę formującą odpowiedzialnych za wspólnoty, a także duszpasterstwo afro w diecezji. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć pomoc finansową na budowę nowej kaplicy w dzielnicy Nuevo Milenio, przy boku której znajduje się mały domek dla nas, kombonianów. Wierzę, że w końcu uda nam się przenieść do własnego solidnego domu, który pewnego dnia będziemy mogli przekazać diecezji, aby móc odpowiedzieć na nowe wyzwania misyjne i pracować na bardziej potrzebujących terenach. Do tego nasz kościół parafialny wymaga poważnego remontu. Problem jednak w tym, że ten teren może być nam zabrany, aby poszerzyć dostęp do wyspy Tumaco. Blokuje nas projekt rządowy, o którym od lat się mówi, że ma być zrealizowany, choć po dzień dzisiejszy żadnych prac nie widać.
Epoka, w której przyszło nam żyć, rozbudziła we mnie refleksje z przeszłości… Jakiś czas temu „włożyłem do szuflady” duchowość św. Karola de Foucauld, a za sprawą o. Federico Carrasquilla, mieszkającego wśród ubogich w mieście Medellin, którego podziwiam i któremu dziękuję za przykład życia ewangelicznego, powróciłem do niej. Jest to duchowość Nazaretu, która bazuje na ukrytym życiu Jezusa i tym, co dla niego ono oznaczało. Duchowość ta ukazuje nam sposób zbliżenia się do tajemnicy Boga, sposób bycia Kościołem i życia wspólnotowego.
Ojciec Carrasquilla podczas tygodniowych rekolekcji, które nam, kombonianom, prowadził na początku tego roku, mówił, że duchowość Nazaretu w sposób głęboki odpowiada na antropologiczną zmianę, która następuje w tych latach. Współczesny świat nie kieruje się odgórnie, ale oddolnie, nie poprzez rozum, lecz serce, nie poprzez racjonalizm, a poprzez relację, nie poprzez sakralne rozumienie życia, lecz świeckie. Kościół, życie zakonne, jak również jakakolwiek instytucja nie dostosowująca się do tych zmian pozostaje poza duchem czasu, poza historią.
Duchowość Nazaretu odpowiada na tę zmianę, ponieważ:
- „To duchowość oddolna”. Pod każdym względem. Wszystko to bez utraty choćby w najmniejszym stopniu swego charakteru duchowości objawionej. Właśnie dlatego, że nie możemy tego zrozumieć odgórnie i poprzez rozum, odkrywamy, że jest czystym darem, bezinteresownością zrodzoną z kochającego serca Boga Ojca-Matki, o którym Jezus nas pouczył. Jezus objawia w Nazarecie i z Nazaretu Boga ubogiego, wcielonego, „zagubionego w tłumie, który się nie narzuca; Boga, którego odnajdujemy i którego możemy głosić w życiu codziennym, w prostych wydarzeniach życia”.
- „Jest to duchowość serca, przede wszystkim związana z uczuciami. Nazaret daje nam możliwość przeżycia Boga bardzo „bliskiego sercu”; aby wejść w prawdziwe zjednoczenie z Bogiem, którego „odkrywamy tylko poprzez oczy serca”. W życiu codziennym liczy się przede wszystkim miłość, prosty sposób czynienia rzeczy, ubogie podejście, nie broniące się przed drugim. To był sposób, w jaki Jezus zwracał się do mieszkańców Nazaretu i to był typ relacji, jaki utrzymywał nimi”.
- „Jest to duchowość zasadniczo relacyjna. Tylko w życiu codziennym odkrywamy wartość i potrzebę innych; potrzebę uczenia się każdego dnia, uczenia się z relacji. W Nazarecie Jezus nauczył się wartości bliźniego, a przede wszystkim wartości maluczkich, którzy pozostają niezauważani ”.
- „Duchowość Nazaretu jest w swej istocie duchowością świecką, w której życie jest miejscem spotkania, objawienia, a więc miejscem głoszenia Dobrej Nowiny. W Nazarecie Bóg staje się „innym bliźnim” po to, abyśmy poznali Boga w inny sposób i przez to zbliżali się do Jezusa i do Boga Jezusa”.
Wierzę, że jest to na dzień dzisiejszy wyzwaniem dla mnie. Wiele razy rozmyślam nad tym, jak mieć wpływ na społeczeństwo, jak wpływać na transformację tego terytorium, jak pozwolić tym ludziom podnieść się i powstać. Marzę o duszpasterstwie, które da nadzieję tym maluczkim w ich codziennym zmaganiu. Marzę o wspólnocie dobrze zorganizowanej, która nieustannie wzrasta i poprawia się. Wiele razy pozostaję jednak bezsilny w obliczu różnych wyzwań, wobec zorganizowanego zła, wobec handlu narkotykami, wobec tego otaczającego systemu niosącego śmierć. Niejednokrotnie czuję, że nasze duszpasterstwo skierowane jest raczej do „konserwowania” a nie do „nawrócenia”. Czuję, jakby owoce dojrzewały zbyt powoli.
Niemożność czynienia i działania w tych dniach kwarantanny zaprowadziła mnie na nowo do odkrycia wartości „bycia nad działaniem”. Odkrywam, że ludzie, którzy wokół mnie żyją, żyją duchowością Nazaretu w sposób głęboki i piękny. Ci prości ludzie są dla mnie nauczycielami, jak ludzie z Nazaretu byli nauczycielami dla Jezusa.
Dziękuję Bogu za wiele gestów solidarności, za wiele czułości. Prawie każdego dnia nasi sąsiedzi przynoszą nam jedzenie. Wiele osób, które otrzymały pomoc, przychodzą, aby coś nam ofiarować. Z pomocą ochotników udało się nam wymalować kościół od wewnątrz i na zewnątrz oraz zebrać pełną ciężarówkę śmieci, które przez to zgromadziliśmy. Nie można uścisnąć drugiej osoby, ale miło jest ujrzeć uśmiechnięte oczy, poczuć się jak w rodzinie, na dobre i na złe, i dostrzec, że ta jedność jest siłą, jest duchowością, jest zmartwychwstaniem.
Jesteśmy tego częścią i to jest błogosławieństwo. W sierpniu na nowo rozpoczniemy różne zajęcia, katechezy, projekty edukacyjne, grupy młodzieżowe, grupy dziecięce, grupy rodzin. Będą się one odbywały w małych zespołach, zgodnie ze wszystkimi zasadami bezpieczeństwa, o które prosi rząd. Uważamy, że konieczne jest rozpoczęcie od nowa, zwłaszcza w przypadku wszystkich młodych ludzi, którzy ze względu na tak dużą ilość wolnego czasu przebywają na ulicy, mogą wejść na niebezpieczne ścieżki, dołączając do lokalnych grup przestępczych.
W środku pandemii zło się nie poddaje. My także musimy dalej czynić dobro bez zniechęcenia się, nie tracąc głębi naszych korzeni w Nazarecie, z prostotą i nadzieją. Znalazłem takie słowa. Myślę, że pochodzą od ks. Tonino Bello, które czynię jako własne:
Tylko wtedy, gdy będziemy milczeć, Bóg będzie mógł mówić.
Poprzez piasek pustyni komunikował się będzie z nami.
Wielkie życia rzeczy dojrzewają w ciszy:
nawrócenie, miłość, ofiara.
Kiedy słońce zaciemnia się przed nami,
a niebo nie odpowiada na nasze wołanie,
kiedy ziemia dudni pod stopami,
a strach przed byciem porzuconym grozi rozpaczą,
pozostań blisko nas.
W tym momencie przerwij milczenie,
by wypowiedzieć nam słowa miłosne!
I poczujemy dreszcze Wielkanocy.



Tagi: Ewangelia komentarz
Ewangelia oczami misjonarza
o. Maciej Miąsik, Kenia
EWANGELIA OCZAMI MISJONARZA, o. Maciej Zieliński – Kenia – YouTube
Tagi: Ewangelia komentarz
Tagi: Jałmuznik, Światowy Dzień Ubogich, ubodzy
Franciszek na IV ŚWIATOWY DZIEŃ UBOGICH

Rzeźba „Bezdomny Jezus” przed
siedzibą Jałmużnika Papieskiego
„Nie jesteś w życiu sam, są ludzie, którzy cię potrzebują. Nie bądź egoistą” – apelował papież Franciszek w obchodzony w niedzielę Światowy Dzień Ubogich. Podczas spotkania z wiernymi w Watykanie apelował do wierzących, by wyciągnęli rękę do najbiedniejszych.
Komentując przypowieść o talentach, wskazał, że Bóg „dobrze nas zna, wie, że nie jesteśmy tacy sami i nie chce nikogo faworyzować ze szkodą dla innych, ale powierza każdemu z nas kapitał współmierny do jego zdolności”.
Papież podkreślił, że ta przypowieść „odnosi się do wszystkich, ale jak zawsze, zwłaszcza do chrześcijan”. W Światowym Dniu Ubogich zaapelował, by wyciągać swą dłoń ku ubogim. – Nie jesteś w życiu sam, są ludzie, którzy cię potrzebują. Nie bądź egoistą – przekonywał Franciszek.
„Wszyscy otrzymaliśmy od Boga «majątek». Jako uczniowie Chrystusa otrzymaliśmy wiarę, Ewangelię, Ducha Świętego, sakramenty… Te dary muszą być wykorzystywane do czynienia dobra w tym życiu, jako posługa Bogu i naszym braciom” – wskazał papież.
Zwracając się do wiernych przed południową modlitwą Anioł Pański papież powiedział stojąc w oknie Pałacu Apostolskiego: „Czasem myślimy, że być chrześcijaninem to nie wyrządzać zła. Niewyrządzanie zła jest dobre”.
„Ale nie czynić dobra nie jest dobre. Musimy czynić dobro i patrzeć na tych, którzy mają więcej potrzeb” – wskazał.
Franciszek przypomniał: „Jest tyle głodu, także w sercu naszych miast, a my często wchodzimy w logikę obojętności: tam jest ubogi, a my patrzymy w drugą stronę”.
„Wyciągnij rękę do ubogiego; to Chrystus. Niektórzy mówią: «ci księża, ci biskupi mówią o ubogich, a my chcemy, żeby nam mówili o życiu wiecznym». Posłuchaj, bracie i siostro, ubodzy są w centrum Ewangelii. To Jezus nauczył nas mówić o ubogich, to Jezus przyszedł do ubogich” – mówił papież.
Powtórzył: „Wyciągnij rękę do ubogiego. Otrzymałeś tyle rzeczy i pozwalasz na to, aby twój brat, twoja siostra umarł z głodu?”.
Źródło: Deon.pl

Tagi: Ewangelia komentarz
Tagi: MIVA
Pamiętajmy o ofiarach wypadków drogowych

W trzecią niedzielę listopada, 15 listopada 2020 obchodzony jest Światowy Dzień Pamięci o Ofiarach Wypadków Drogowych. MIVA Polska oraz Krajowe Duszpasterstwo Kierowców zachęca w tym szczególnym dniu do pamięci i modlitwy w intencji ofiar wypadków oraz do okazywania troski osobom poszkodowanym na drogach. W związku tym szczególnym dniem MIVA Polska organizuje akcję „Ratujemy życie – misyjny ambulans”, podkreślając wielką wagę życia ludzkiego i konieczność jego ratowania i zachęca do wsparcia na rzecz ratowania życia poprzez pomoc na zakup ambulansu do najbiedniejszych regionów świata, gdzie pracują polscy misjonarze.

We współczesnym świecie wypadki na drogach stały się problemem globalnym. Dotyczą one w różnym stopniu wszystkich krajów świata. Obecnie na drogach wszystkich kontynentów – według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych – ginie rocznie ok. 1,2 mln osób (co 30 sekund jeden człowiek), a 30-50 mln odnosi obrażenia. Większość ofiar – ok. 40 proc. – pochodzi z państw rozwijających się
W Polsce na drogach dziennie ginie przeciętnie aż 8 osób, a ponad 100 zostaje rannych. Chociaż liczba ofiar wypadków na drogach w naszym kraju systematycznie spada, wciąż należy do najwyższych w Europie. W 2019 roku na drogach w Polsce miało miejsce 30 288 wypadków drogowych. W ich wyniku poniosło śmierć 2 909 osób, a rannych zostało 35 477 osób.
Centralne Obchody Dnia Pamięci odbędą się 15 listopada w Zabawie k. Tarnowa gdzie znajduje się pomnik „Przejście”. Jest to pierwszy w Polsce i w Europie pomnik wzniesiony ku pamięci ofiar wypadków drogowych i komunikacyjnych. Monument „Przejście” stoi obok Sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny – dziewicy i męczennicy. Jest on odpowiedzią na potrzebę stworzenia przestrzeni kontemplacji dla osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych i ich rodzin, a także jako miejsca upamiętnienia tych, którzy zginęli – mówi ks. Zbigniew Szostak, kustosz Sanktuarium bł. Karoliny. Pomnik jest symbolicznym zderzeniem dwóch przeciwległych dróg, na których styku sytuuje się miejsce tytułowego przejścia. Kardiogram umieszczony na ścianie symbolizuje walkę o życie. Na wewnętrznych ścianach znajdują się jednakowej wielkości krzyżyki upamiętniające imiona konkretnych osób, które poniosły śmierć w wypadku komunikacyjnym. Obok powstał też park pamięci, gdzie obok drzew znajdują się symboliczne krzyże, upamiętniające zmarłych w wypadkach w kolejnych latach. Na każdym krzyżu widnieje tabliczka z liczbą ofiar na przestrzeni danego roku.
Aby pokazać skalę problemu i szukać dróg wyjścia, Angielska organizacja Road Peace była pierwszą, która zorganizowała w 1993 roku Dzień Pamięci o Ofiarach Wypadków Drogowych. W 2005 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zaprosiło państwa członkowskie i społeczność międzynarodową do obchodzenia trzeciej niedzieli listopada jako Światowego Dnia Pamięci o Ofiarach Wypadków Drogowych. Dzień ten ma być wyrazem uznania dla ofiar wypadków drogowych i ich rodzin.
W Polsce inicjatorem obchodów była MIVA Polska i Krajowe Duszpasterstwo Kierowców. Pierwsze obchody w naszym kraju odbyły się w 2006 roku. Przewodniczył im śp. Bp Polowy WP gen. Tadeusz Płoski w Katedrze Polowej w Warszawie.
Św. Jan Paweł II przemawiając w 1998 roku z okazji obchodów Dnia Pamięci powiedział m.in.: „Wyrażam nadzieję, że dzięki obchodom tego dnia – kierowcy zawsze będą postępować odpowiedzialnie, okazując szacunek zarówno do ludzkiego życia, jak i dla zasad bezpieczeństwa na drogach”.
Z okazji Dnia Pamięci O Ofiarach Wypadków Drogowych Dyrektor MIVA Polska uwrażliwia także na potrzebę wyrażania zgody na użycie organów do przeszczepów w wypadku śmierci. Wyrażenie takiej zgody jest aktem miłości wobec bliźniego służącym życiu. W tym MIVA i KDK promuje używanie przez pieszych po zmroku elementów odblaskowych.

Ratujemy Życie – Misyjny Ambulans 2020
Już po raz dziewiąty MIVA Polska (Mission Vehicle Association Poland) organizuje akcję Ratujemy Życie – Misyjny Ambulans na wsparcie projektu zakupu ambulansu do misyjnego Centrum Zdrowia.
Dzięki poprzednim edycjom akcji zostały sfinansowane ambulanse m.in. do franciszkańskiego Szpitala w Sabou w Burkina Faso; Ośrodka Zdrowia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Buraniro w Burundi; Ośrodka Zdrowia Sióstr Misjonarek Św. Rodziny w Kithatu w Kenii; do Centrum Medycznego Don Orione Sióstr Orionistek w Anyama na Wybrzeżu Kości Słoniowej; do Centrum Zdrowia w Kiabakari w Tanzanii; do Ośrodka Zdrowia „FLAMBOYANT” w Mampikony na Madagaskarze; Szpitala Sióstr Karmelitanek od Dzieciątka Jezus w Musongati w Burundi. Zakup tych ambulansów był możliwy głównie dzięki indywidualnym Darczyńcom i Ofiarodawcom, którzy w odpowiedzi na apel MIVA włączyli się w akcję i przekazali swój dar, który w efekcie służy ratowaniu życia i opiece na chorymi, starszymi oraz ochronie zdrowia poprzez akcje profilaktyczne w terenie.
W ramach akcji Ratujemy Życie – Misyjny Ambulans MIVA Polska organizuje przez cały listopad modlitwę za ofiary wypadków drogowych i za wszystkich zmarłych misjonarzy oraz dobroczyńców misji oraz wspiera bezpieczeństwo pieszych poprzez promocję „Odblasków Życia”. MIVA Polska uczestniczy też w obchodach Światowego Dnia Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych w 3. niedzielę listopada. Pomoc z tegorocznej akcji przeznaczona jest na zakup karetki do Szpitala Sióstr misjonarek ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety w Tanzanii.
Siostry Elżbietanki otworzyły swoją nową misję w Tanzanii w Maganzo w roku 2011. Podjęły się od razu opieki nad chorymi i potrzebującymi z miasta oraz dwunastu okolicznych wiosek. W odpowiedzi na palącą potrzebę opieki medycznej wybudowały tam w 2014 roku Ośrodek Zdrowia pod wezwaniem św. Ojca Pio. Początkowo skromny Ośrodek Zdrowia stał się Centrum Zdrowia, Przychodnią i Szpitalem. Rocznie Ośrodek przyjmuje ok. 16 500 pacjentów z bliższej i dalszej okolicy. Niektórzy szukając pomocy przychodzą z daleka, pokonując nawet 150 km.
W Ośrodku Zdrowia opiekujemy się kobietami w ciąży, prowadzimy porodówkę oraz klinikę matki i dziecka, w których dokonuje się kontrolnych badań oraz szczepień dzieci. Otaczamy opieką również kobiety i dzieci zarażone wirusem HIV i chore na AIDS. Szczególną troską są otaczane noworodki i wcześniaki. W Tanzanii panuje przekonanie, że „przetrwa silniejszy”. Jest to pewnego rodzaju naturalna selekcja. W związku z tym dzieci, które rodzą się, są zdane tylko i wyłącznie na siebie. Nie podaje się im tlenu, nie reanimuje. To dzięki siostrom pracującym w Ośrodku miejscowy personel uczy się, że każdy, nawet najmniejszy wcześniak, przy podjęciu odpowiednich czynności medycznych, ma szanse na przeżycie.
Siostra Wiktoria Goska, elżbietanka, misjonarka z Tanzanii przedstawiając swoją potrzebę pisze w prośbie do MIVA:
Wielu pacjentów zgłasza się do naszego szpitala już w poważnym stanie, często są niedożywieni. Powodem takiej sytuacji jest panujące tutaj ubóstwo. Pacjent, który jest w stanie krytycznym lub po wypadku albo też nieprzytomny z innego powodu – to dla nas wielkie wyzwanie medyczne. Niestety, zgodnie z obowiązującymi w Tanzanii przepisami, musimy odwieść takiego pacjenta do pobliskiego państwowego szpitala, a nasz Ośrodek ma do dyspozycji tylko jeden rower i motor. W sytuacjach koniecznych używamy więc samochodu wspólnoty Sióstr, który nie jest przystosowany do transportu chorych. Chorych najczęściej układamy na podłodze samochodu i tak transportujemy. Jest to dalekie od standardów medycznych, ale w chwili obecnej nie mamy innego wyjścia. Dodatkową trudnością jest brak dróg asfaltowych. O ile w porze suchej nie stanowi to większego problemu, to w porze deszczowej nasze drogi przypominają lawiny błota i mazi, które wydłużają mocno czas transportu.
Zakup terenowego ambulansu to nasze wielkie marzenie i wyzwanie. Zwracamy się więc z prośbą za pośrednictwem MIVA Polska do ludzi dobrej woli o wsparcie materialne, które umożliwi nam zakup ambulansu. Zmieni to całkowicie jakość naszej opieki nad pacjentami i poprawi ich komfort i bezpieczeństwo podczas transportu. Dzięki temu będziemy mogły uratować niejedno życie.
Polscy misjonarze i misjonarki pracują w prawie 100 krajach świata. W ich posłudze ważną rolę odgrywają środki transportu, które służą im jako niezbędne narzędzia. MIVA Polska od 20 lat realizuje pomoc na pojazdy misyjne. Zapewniają one nie tylko regularną posługę religijną i łączność z licznymi stacjami misyjnymi, ale także prowadzenie szkół i przedszkoli, dzieł charytatywnych i rozwojowych oraz ośrodków zdrowia i szpitali. Tylko w Afryce wg dostępnych danych polscy misjonarze i misjonarki prowadzą obecnie ponad 20 większych szpitali i 30 mniejszych, ponad 100 przychodni lekarskich, 10 leprozoriów oraz ok. 20 domów dla chronicznie chorych. W czasie pandemii posługa misjonarzy jest jeszcze bardziej potrzebna i doceniana przez lokalne społeczności.

Tagi: Ewangelia komentarz



