„W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5, 20)
Drodzy bracia i siostry!
Również w tym roku Pan daje nam czas sprzyjający przygotowaniu się do świętowania z odnowionym sercem wielkiej tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jest ona niezwykle ważna w życiu chrześcijańskim osobistym i wspólnotowym. Myślą i sercem musimy stale powracać do tej Tajemnicy. Bowiem wzrasta w nas ona nieustannie, na tyle, na ile dajemy się wciągnąć jej dynamizmem duchowym i przystajemy na nią, dając odpowiedź wolną i szczodrą.
1. Tajemnica paschalna, podstawa nawrócenia Radość chrześcijanina wypływa ze słuchania i przyjęcia Dobrej Nowiny o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa: kerygmy. Streszcza ona Tajemnicę tej miłości, która „jest tak realna, tak prawdziwa, tak konkretna, że oferuje nam relację pełną szczerego i owocnego dialogu” (Adhort. apost. Christus vivit, 117). Kto wierzy w tę wieść, odrzuca kłamstwo, według którego nasze życie miałoby swe pochodzenie w nas samych, podczas gdy w rzeczywistości pochodzi ono z miłości Boga Ojca, z Jego woli, by dać życie w obfitości (por. J 10, 10). Jeśli natomiast słuchamy bałamutnego głosu „ojca kłamstwa” (por. J 8, 45), to narażamy się na pogrążenie w otchłani nonsensu, doświadczając piekła już na ziemi, jak o tym niestety świadczy wiele dramatycznych wydarzeń z doświadczenia ludzkiego osobistego i zbiorowego.
Dlatego w tym Wielkim Poście roku 2020 chciałbym przekazać każdemu chrześcijaninowi to, co już napisałem ludziom młodym w adhortacji apostolskiej Christus vivit: „Spójrz na rozpostarte ramiona ukrzyżowanego Chrystusa, pozwól się zbawiać zawsze na nowo. A kiedy idziesz wyznać swoje grzechy, mocno wierz w Jego miłosierdzie, które cię uwalnia na zawsze od wszelkiej winy. Kontempluj Jego krew przelaną z powodu tak wielkiej miłości i daj się przez nią oczyścić. W ten sposób możesz się nieustannie odradzać na nowo” (n. 123). Pascha Jezusa nie jest wydarzeniem z przeszłości: ze względu na moc Ducha Świętego jest zawsze aktualna i pozwala nam postrzegać i dotykać z wiarą ciała Chrystusa w wielu osobach cierpiących.
2. Pilna potrzeba nawrócenia Warto rozważyć dogłębniej Tajemnicę Paschalną, dzięki której została nam udzielona łaska Boża. Doświadczenie miłosierdzia jest bowiem możliwe tylko w kontakcie „twarzą w twarz” z ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Panem, który „umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Chodzi o dialog serca z sercem, przyjaciela z przyjacielem. Właśnie dlatego w okresie Wielkiego Postu tak ważna jest modlitwa. Jest ona nie tyle obowiązkiem, ile wyraża potrzebę odpowiadania na miłość Boga, która nas zawsze uprzedza i wspiera. Chrześcijanin modli się bowiem mając świadomość, że jest miłowany pomimo swej niegodności. Modlitwa może przybierać różne formy, ale w oczach Boga tak naprawdę liczy się to, że drąży nasze wnętrze doprowadzając do rozkruszenia zatwardziałości naszego serca, aby je coraz bardziej nawracać ku Niemu i ku Jego woli.
Zatem w tym szczególnie sprzyjającym okresie pozwólmy się wyprowadzić na pustynię, jak Izrael (por. Oz 2,16), abyśmy mogli w końcu posłuchać głosu naszego Oblubieńca, pozwalając mu rozbrzmiewać w nas z większą głębią i otwartością. Im bardziej damy się zaangażować Jego Słowu, tym bardziej uda się nam doświadczyć Jego bezinteresownego miłosierdzia wzglądem nas. Nie pozwólmy zatem, aby ten czas łaski przeminął daremnie, w zarozumiałym złudzeniu, że to my jesteśmy panami czasów i sposobów naszego nawrócenia ku Niemu.
3. Przejmująca wola Boga prowadzenia dialogu ze swoimi dziećmi Nigdy nie można uznawać za pewnik tego, że Pan da nam po raz kolejny czas sprzyjający naszemu nawróceniu. Ta nowa szansa powinna wzbudzić w nas poczucie wdzięczności i otrząsnąć nas z odrętwienia. Pomimo niekiedy nawet dramatycznej obecności zła w naszym życiu, podobnie jak w życiu Kościoła i świata, ta przestrzeń, dana nam dla zmiany kursu, wyraża nieustępliwą wolę Boga, by nie zrywać z nami dialogu zbawienia. W ukrzyżowanym Jezusie, którego „Bóg dla nas grzechem uczynił” (2 Kor 5, 21), wola ta posunęła się tak daleko, że na Jego Syna spadły wszystkie nasze grzechy, aż po „zwrócenie się Boga przeciwko samemu sobie”, jak powiedział papież Benedykt XVI (Enc. Deus caritas est, 12). Istotnie Bóg miłuje także swoich nieprzyjaciół (por. Mt 5, 43-48).
Dialog, który Bóg chce nawiązać z każdym człowiekiem poprzez Tajemnicę Paschalną swego Syna, nie jest jak ten przypisywany mieszkańcom Aten, którzy „poświęcali czas jedynie albo mówieniu o czymś, albo wysłuchiwaniu czegoś nowego” (Dz 17, 21). Tego rodzaju gadulstwo, podyktowane pustą i powierzchowną ciekawością jest cechą światowości wszystkich czasów, a w naszych czasach może również wniknąć w zwodnicze używanie środków społecznego przekazu.
4. Bogactwo, którym trzeba się dzielić, a nie gromadzić tylko dla siebie Postawienie w centrum życia Tajemnicy Paschalnej oznacza odczuwanie współczucia dla ran Chrystusa ukrzyżowanego, obecnych w wielu niewinnych ofiarach wojen, przemocy wobec życia, począwszy od tego, które ma się nie narodzić po osoby starsze, różnorodnych form przemocy, katastrof ekologicznych, nierównego podziału dóbr ziemi, handlu ludźmi we wszelkich jego formach i niepohamowanego pragnienia zysku, będącego formą bałwochwalstwa.
Także dzisiaj ważne jest wezwanie ludzi dobrej woli do dzielenia się swoimi dobrami z najbardziej potrzebującymi poprzez jałmużnę, jako formę osobistego uczestnictwa w budowaniu świata bardziej sprawiedliwego. Dzielenie się w miłości czyni człowieka bardziej ludzkim; gromadzenie grozi upodleniem go, zamknięciem w egoizmie. Możemy i musimy pójść jeszcze dalej, biorąc pod uwagę strukturalne wymiary gospodarki. Z tego powodu w okresie Wielkiego Postu roku 2020, w dniach 26–28 marca zwołałem do Asyżu młodych ekonomistów, przedsiębiorców i ludzi mających wpływ na zachodzące zmiany, aby przyczynić się do nakreślenia konturów gospodarki bardziej sprawiedliwej i sprzyjającej włączeniu społecznemu, niż obecna. Jak wielokrotnie powtarzało Magisterium Kościoła, polityka jest wybitną formą miłości (por. Pius XI, Discorso alla FUCI, 18 grudnia 1927 r.). To samo dotyczy zajmowania się gospodarką cechującą się tym samym duchem ewangelicznym, który jest duchem Błogosławieństw.
W nadchodzącym Wielkim Poście przyzywam wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny abyśmy przyjęli wezwanie do pojednania się z Bogiem, utkwili nasze spojrzenie serca na Tajemnicy Paschalnej i nawrócili się na otwarty i szczery dialog z Bogiem. W ten sposób będziemy mogli stać się tym, o czym Chrystus mówi w doniesieniu do swoich uczniów: solą ziemi i światłem świata (por. Mt 5, 13-14).
Franciszek
Rzym, w Bazylice św. Jana na Lateranie 7 października 2019 r., we wspomnienie Matki Bożej Różańcowej
Zapraszamy młodzież studencką i pracującą na weekendowe rekolekcje wielkopostne w naszym domu w Krakowie na pierwszy weekend po Środzie Popielcowej.
Będzie czas na medytację Słowa Bożego, trwanie w adoracji przed Najświętszym Sakramentem, codzienna Eucharystia, możliwość spowiedzi czy indywidualnej rozmowy, świadectwo misyjne i dzielenie w grupach.
Temat: „Powrót do źródła” Termin: 28 lutego -1 marca 2020 Miejsce: Dom Misjonarzy Kombonianów w Krakowie, ul. Skośna 4 Początek: godz. 18.00 w piątek Zakończenie: w niedzielę ok. godz. 14.00. Opłata: 90 zł (m.in. noclegi i wyżywienie). Zapisy: kombonianie@gmail.com (Liczba miejsc ograniczona) Więcej informacji: 500 330 852 (o. Maciej Miąsik)
Witam wszystkich bardzo serdecznie. W połowie ubiegłego roku poprosiłem Was o pomoc dla nas i naszych parafian, mieszkańców Mozambiku, po przejściu cyklonu IDAI, który nawiedził nasz region i przyniósł ogrom zniszczeń i cierpień.
Dziś chcę z całego serca podziękować za modlitwę, solidarność oraz wsparcie materialne, które od Was otrzymaliśmy. Serdecznie dziękuję mojej rodzinnej parafii, przede wszystkim Księdzu Proboszczowi i parafianom. Dziękuję również wszystkim ludziom dobrej woli za wszelkie wsparcie – wpłaty dla nas na konto naszej redakcji Misjonarze Kombonianie.
W wyniku tego cyklonu ucierpiały nasze dwie parafie: Chota i Nhahapua. Pierwsza znajduje się na obrzeżach miasta Beira, druga obejmuje kilka wiosek, które najpierw zostały zniszczone przez wiatr, a później całkowicie zalane przez rzeki płynące obok wiosek. Woda sięgała nawet 4 metrów wysokości. Mieszkańcy, żeby uchronić się przed utonięciem, wchodzili na drzewa i trwali tak na nich nawet do czterech dni. Bez jedzenia i picia. Żeby nie spaść, przywiązywali się do drzew. A gdy woda opadła na tyle, że nie zagrażała ich życiu, przechodzili w inne miejsca. Do niektórych wiosek jeszcze przez długi czas ciężko było dotrzeć. W mieście natomiast najbardziej zniszczone były domy, dorobek całego życia wielu ludzi, który stracili w ciągu jednej nocy. Zniszczeniu uległy też szkoły, kościoły, urzędy, szpitale…
Wiele organizacji międzynarodowych, a także wiele państw wysłało swoją pomoc do Mozambiku. Była ona jednak najbardziej skupiona na miastach, w obozach zorganizowanych dla osób ewakuowanych z zalanych obszarów. Niestety, bardzo dużo mieszkańców wiosek nie ewakuowano, między innymi z naszej parafii. Ludzie bardzo długo czekali na tę pomoc. Z tego powodu my również zdecydowaliśmy się wesprzeć najbardziej poszkodowanych, czyli rodziny, które nie miały szans na zdobycie żywności, oraz chorych, starszych i rodziny, które straciły najbliższych podczas cyklonu i powodzi.
Pierwsza pomoc, którą zorganizowaliśmy zaraz po cyklonie, objęła 260 rodzin (110 rodzin z parafii Chota i 150 rodzin z parafii Nhahapua, w której pracowałem). Przygotowaliśmy paczki żywnościowe, a potem wręczyliśmy je poszkodowanym rodzinom. Paczki żywnościowe przygotowaliśmy dwukrotnie. W pierwszych było 25 kg mąki kukurydzianej lub ryżu, 7 kg grochu; litr oleju i kilogram soli. Dzięki Waszej pomocy kolejny raz paczki trafiły do większej liczby rodzin (900 – 300 w mieście, a pozostałe 600 do wiosek w parafii Nhahapua) i były większe niż poprzednie. Zmieniła się też ich zawartość, tym razem zawierały 50 kg kukurydzy, 10 kg grochu, 2 litry oleju i kilogram soli. Mąkę zastąpiła kukurydza, ponieważ ludzie mieli możliwość zmielenia jej mniejszym kosztem, a tym samym mogliśmy dać im więcej kukurydzy.
Nasza pomoc objęła również dzieci, które utraciły materiały szkolne. W specjalnych dla nich paczkach znajdowały się plecaki, zeszyty, długopisy, ołówki i inne przybory szkolne. Kolejne wsparcie dla rodzin poszkodowanych to koce, aby mogli się przykryć, ponieważ cyklon i powodzie przyniosły ochłodzenie. Ludzie stracili wszystko, również motyki, maczety i sierpy. Otrzymali je i mogli zacząć oczyszczanie i przygotowanie pól pod uprawę. Znaleźli się też dobroczyńcy, którzy zaproponowali pomoc w odbudowie kilku domów naszych parafian. Do tej pomocy włączyliśmy się także czynnie, pomagając w organizacji pracy. Patrząc na ogromne potrzeby, chciałoby się pomóc jeszcze większej liczbie rodzin, ale nie sposób było wesprzeć wszystkich. Ta pomoc, której udzieliliśmy najbardziej poszkodowanym, była możliwa tylko dzięki Waszej solidarności, życzliwości i wsparciu. Był to piękny znak Waszej miłości chrześcijańskiej w tym trudnym okresie, który w tamtym czasie przeżywaliśmy w Mozambiku. Był to akurat okres Wielkiego Postu i Świąt Wielkanocnych, więc ta pomoc miała też wymiar miłości braterskiej, ukazując, że jesteśmy jedną wielką rodziną, chociaż żyjemy daleko od siebie.
Część zebranych funduszy, także z Waszych ofiar, przeznaczyliśmy na naprawę dachu, podłogi i okien naszego domu w Beira, który ucierpiał podczas cyklonu i powodzi.. Jeszcze długo ten region będzie wracał do „normalności”, ale my zakończyliśmy już zbiórkę materialną na ten cel. Dalej jednak proszę Was o pamięć modlitewną za tych wszystkich ludzi, którzy ucierpieli i którzy chcą powrócić do spokojnego życia.
W połowie września ubiegłego roku, po dziewięciu latach, zakończyłem posługę w dwóch mozambickich parafiach Muxungue i Nhahapua, zostałem bowiem przeznaczony do pracy w Polsce. Mam jednak nadzieję, że po kilku latach powrócę na misje do Mozambiku.
Jeszcze raz z całego serca dziękuję ludziom dobrej woli za okazaną pomoc modlitewną i materialną. Dalej jednak proszę o modlitwę i sam obiecuję pamięć modlitewną.
Naucz mnie żyć z wdzięcznością i z zaangażowaniem Mija 10 lat odkąd czarna drewniana obrączka zaczęła pojawiać się na dłoniach młodych ludzi z różnych stron Polski. Ci pełni entuzjazmu młodzi to uczestnicy spotkań powołaniowych, rekolekcji czy wakacyjnych dni skupienia u Misjonarzy Kombonianów. Kochający ludzi, głodni wiedzy i świata, a przede wszystkim zatroskani o sprawy tych najbiedniejszych, najbardziej opuszczonych. Ktoś mógłby zapytać: “jak nastolatkowie mogą wspierać misje? Jak mogą pomóc skoro powinni teraz dbać o swoją edukację? Czy młodzi w ogóle są zainteresowani problemami świata?” Okazuje się, że mogą zdziałać naprawdę dużo i ich konkretne gesty przez lata przynoszą wspaniałe owoce. Wskazówki czerpią z zasad wyznaczonych przez Ruch. Już dwie pierwsze zasady kierują TUCUMowiczów do źródła jakim jest osobista modlitwa i rozważanie Słowa Bożego. Dopiero na trzecim miejscu znajduje się zasada odwołująca się do zaangażowania na rzecz drugiego człowieka i dwie kolejne – nowy styl życia oraz pogłębianie świadomości misyjnej. Postawy, styl życia, konkretne gesty solidarności Ten wyjątkowy jubileusz to czas by przypomnieć sobie jak wiele dobra zadziało się w ramach działań podejmowanych przez TUCUMowiczów. Element, który towarzyszy nam od samego początku to tekst modlitwy odmawianej przez członków ruchu codziennie. To dobra nauka wdzięczności i otwartości. W ciągu roku swoją modlitwą obejmujemy także misjonarzy oraz wolontariuszy wyjeżdżających na doświadczenia misyjne (Misjonarz na Adwent, Misjonarz na Wigilię, Anioł dla Keni, Anioł dla Ugandy itd.). Modlimy się również za siebie nawzajem w letniej akcji Anioł na wakacje oraz wymieniamy się intencjami w czasie wiosennej akcji 5 minut od serca. Spotykamy się także na warsztatach oraz dniach skupienia. Uczyń mnie wrażliwym na potrzeby każdego człowieka Działanie, które do dziś cieszy się zainteresowaniem i uczy wrażliwości na drugiego człowieka oraz pokazuje jak wiele dóbr mamy, to wielkopostna akcja Mój Post-Twój Posiłek – środki zebrane w ramach jałmużny wielkopostnej przekazujemy dla obiady dla dzieci z Amakuriat. Niezwykle ważne jest regularne wspieranie innych projektów prowadzonych przez Misjonarzy Kombonianów. Od kilku lat przygotowujemy i rozprowadzamy “pakiety Trzech Króli” wspierając projekt br. Jacka w Sudanie Południowym. Włączamy się w akcję “Edukacja dla Pokot”, dzięki której dzieci z Amakuriat w Kenii mają dostęp do nauki. Wśród plemienia Pokot pracuje o. Maciek Zieliński, pomysłodawca Misyjnego Ruchu TUCUM w Polsce. Spraw, abym i ja stawał się Twoim misjonarzem Na co dzień pragniemy rozwijać świadomość na temat nierówności społecznych, problemu marnowania żywności (”Chleb powszedni marnowany”) czy współczesnych form niewolnictwa. Pomagamy misjonarzom podczas tzw. Dni Misyjnych w parafiach w różnych częściach kraju, organizujemy nabożeństwa i spotkania misyjne w naszych rodzinnych parafiach. Od kilku lat działamy także wirtualnie – wspólnymi siłami tworzymy fanpage na portalu społecznościowym, gdzie każdy miesiąc jest wypełniony wartościowymi treściami i ciekawostkami ze świata misyjnego. Aby każdy miał życie i miał je w obfitości Jesteśmy animatorami misyjnymi w swoich parafiach, ale też wśród znajomych ( i nieznajomych). Od kilku lat organizujemy Piknik Misyjny przy Domu Kombonianów w Krakowie i od tego roku również w ich drugim domu – w Warszawie. Jesteśmy pełni wdzięczności dobremu Bogu za dar tych 10 lat działalności, wszystkie osoby w naszego ruchu oraz wszelkie trudności napotykane po drodze, które uczą nas pokory i jeszcze większego zaufania Bogu. Niezwykłym owocem tych minionych lat, za który szczególnie dziękujemy są powołania kapłańskie i zakonne spośród Tucumowiczów, a także piękne rodziny jakie część z nich już tworzy.
LIST APOSTOLSKI Admirabile signum OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA O ZNACZENIU I WARTOŚCI ŻŁÓBKA
1. Godny podziwu znak żłóbka, tak drogi chrześcijanom, zawsze budzi zadziwienie i zdumienie. Przedstawienie wydarzenia narodzin Jezusa oznacza zwiastowanie tajemnicy wcielenia Syna Bożego, z prostotą i radością. Żłóbek jest jakby żywą Ewangelią, która wypływa z kart Pisma Świętego. Kontemplując scenę Bożego Narodzenia, jesteśmy zaproszeni do duchowego wyruszenia w drogę, pociągnięci pokorą Tego, który stał się człowiekiem, aby spotkać każdego człowieka. I odkrywamy, że On nas miłuje tak bardzo, że jednoczy się z nami, abyśmy i my mogli się z Nim zjednoczyć. Tym listem chciałbym wesprzeć piękną tradycję naszych rodzin, które w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie przygotowują żłóbek, a także zwyczaj umieszczania go w miejscach pracy, szkołach, szpitalach, więzieniach, na placach… To naprawdę realizacja twórczej wyobraźni, która wykorzystuje najbardziej różnorodne materiały do tworzenia małych arcydzieł piękna. Uczymy się od dzieciństwa: kiedy tato i mama wraz z dziadkami przekazują ten radosny zwyczaj, który uosabia bogatą duchowość ludową. Chciałbym, aby ta praktyka nie ustała, a wręcz mam nadzieję, że tam, gdzie została zaniechana, zostanie odkryta na nowo i ożywiona.
2. Pochodzenie żłóbka jest zgodne przede wszystkim z niektórymi ewangelijnymi szczegółami narodzin Jezusa w Betlejem. Św. Łukasz Ewangelista mówi zwyczajnie, że Maryja „porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (2, 7). Jezus został złożony w żłobie, który po łacinie nazywa się praesepium, skąd bierze się włoskie słowo presepe, a od którego wywodzimy nasze określenie żłóbek. Wchodząc w ten świat, Syn Boży znajduje miejsce tam, gdzie zwierzęta przychodzą jeść. Siano staje się pierwszym posłaniem dla Tego, który objawi się jako „chleb, który z nieba zstąpił” (J 6, 41). Symbolikę tę uchwycił już św. Augustyn wraz z innymi Ojcami, gdy napisał: „W żłobie położony stał się pokarmem naszym”. Istotnie, żłóbek zawiera różne tajemnice życia Jezusa i sprawia, że odczuwamy je jako bliskie naszego codziennego życia. Przejdźmy jednak od razu do pochodzenia żłóbka, tak jak go pojmujemy. Myślą udajemy się do Greccio, w Valle Reatina, gdzie św. Franciszek prawdopodobnie się zatrzymał, zapewne w drodze z Rzymu, gdzie 29 listopada 1223 r. otrzymał od papieża Honoriusza III zatwierdzenie swojej Reguły. Po jego podróży do Ziemi Świętej, groty te przypominały mu w szczególny sposób krajobraz Betlejem. I możliwe, że w Rzymie, w Bazylice Santa Maria Maggiore, Biedaczyna był pod wrażeniem mozaik przedstawiających narodziny Jezusa, tuż obok miejsca, w którym zgodnie ze starożytną tradycją zachowały się deski żłobka. Źródła franciszkańskie szczegółowo opisują to, co wydarzyło się w Greccio. Piętnaście dni przed Świętami Bożego Narodzenia, Franciszek wezwał pewnego miejscowego człowieka o imieniu Jan i poprosił go o pomoc w spełnieniu pragnienia: „Chcę bowiem dokonać pamiątki Dziecięcia, które narodziło się w Betlejem. Chcę naocznie pokazać Jego braki w niemowlęcych potrzebach, jak został położony w żłobie i jak złożony był na sianie w towarzystwie wołu i osła”. Wierny przyjaciel, skoro tylko usłyszał, natychmiast poszedł, aby przygotować na wyznaczonym miejscu wszystko, co było potrzebne, zgodnie z życzeniem Świętego. 25 grudnia z różnych stron przybyło do Greccio wielu braci. Przybyli także mężczyźni i kobiety z okolicznych obejść, przynosząc kwiaty i pochodnie, aby rozświetlić tę świętą noc. Franciszek po przybyciu, znalazł żłób z sianem, wołu i osiołka. Ludzie, którzy się zbiegli, w obliczu sceny Bożego Narodzenia, okazali nigdy wcześniej niezaznaną, niewypowiedzianą radość. Następnie kapłan uroczyście odprawił na żłobie Eucharystię, ukazując związek między Wcieleniem Syna Bożego a Eucharystią. Przy tej okazji w Greccio nie było figurek: szopka została stworzona i zrealizowana przez tych, którzy byli obecni. W ten sposób zrodziła się nasza tradycja: wszyscy wokół groty, pełni radości, bez żadnego już dystansu między wydarzeniem, które się dokonuje, a tymi, którzy stają się uczestnikami tajemnicy. Pierwszy biograf św. Franciszka, Tomasz z Celano, przypomina, że tamtej nocy do prostej i wzruszającej sceny dołączył dar cudownego widzenia: jeden z obecnych widział Dzieciątko Jezus leżące w żłobie. Od tego żłóbka Bożego Narodzenia roku 1223, „każdy z radością powrócił do siebie”.
3. Święty Franciszek, z prostotą tego znaku, dokonał wielkiego dzieła ewangelizacji. Jego nauczanie przeniknęło do serc chrześcijan i pozostaje aż do naszych dni jako autentyczna forma zaproponowania na nowo piękna naszej wiary z prostotą. Z drugiej strony, samo miejsce, w którym zrealizowano pierwszy żłóbek, wyraża i pobudza te uczucia. Greccio staje się schronieniem dla duszy, ukrywającej się na skale, aby dać się ogarnąć w milczeniu. Dlaczego żłóbek wzbudza tyle zadziwienia i nas wzrusza? Przede wszystkim dlatego, że ukazuje czułość Boga. On, Stwórca wszechświata, uniża się do naszej małości. Dar życia, sam już za każdym razem dla nas tajemniczy, fascynuje nas jeszcze bardziej, gdy widzimy, że Ten, który narodził się z Maryi, jest źródłem i wsparciem każdego życia. W Jezusie Ojciec dał nam brata, który wychodzi, by nas szukać, kiedy jesteśmy zdezorientowani i zatracamy kierunek; wiernego przyjaciela, który jest zawsze blisko nas; dał nam swego Syna, który nam przebacza i podnosi nas z grzechu. Tworzenie żłóbka w naszych domach pomaga nam przeżyć na nowo historię, którą przeżywano w Betlejem. Oczywiście Ewangelie zawsze pozostają źródłem, które pozwala poznać i rozważać to Wydarzenie. Jednak jego przedstawienie w żłóbku pomaga wyobrazić sobie sceny, pobudza uczucia, zachęca do poczucia się zaangażowanymi w historię zbawienia, współczesnymi wydarzeniu, które jest żywe i aktualne w najróżniejszych kontekstach historycznych i kulturowych. W sposób szczególny, począwszy od swego franciszkańskiego pochodzenia, żłóbek jest zachętą do „odczuwania”, „dotknięcia” ubóstwa, które Syn Boży wybrał dla siebie w swoim wcieleniu. W ten sposób jest to pośrednio wezwanie do naśladowania Jego drogi pokory, ubóstwa, ogołocenia, która prowadzi od betlejemskiego żłóbka do krzyża. Jest to wezwanie, aby Go spotkać i miłosiernie Mu służyć w najbardziej potrzebujących braciach i siostrach (por. Mt 25, 31-46).
4. Chciałbym teraz dokonać przeglądu różnych znaków żłóbka, aby pojąć znaczenie, jakie w sobie niosą. Po pierwsze, opisujemy kontekst gwiaździstego nieba w ciemności i w ciszy nocy. Czynimy to nie tylko z powodu wierności opisom ewangelijnym, ale także ze względu na znaczenie, jakie posiada. Pomyślmy, ile razy nasze życie otacza noc. Otóż, nawet w tych chwilach Bóg nie zostawia nas samymi, ale staje się obecny, aby odpowiedzieć na decydujące pytania dotyczące sensu naszego istnienia: kim jestem? Skąd pochodzę? Dlaczego urodziłem się w tym czasie? Dlaczego kocham? Dlaczego cierpię? Dlaczego umrę? Aby odpowiedzieć na te pytania, Bóg stał się człowiekiem. Jego bliskość niesie światło tam, gdzie jest mrok i oświeca tych, którzy przechodzą przez ciemności cierpienia (por. Łk 1, 79). Warto też zwrócić uwagę na krajobrazy, będące częścią żłóbka. Często przedstawiają one ruiny starożytnych domów i budynków, które w pewnych przypadkach zastępują Grotę Betlejemską i stają się domem Świętej Rodziny. Wydaje się, że ruiny te zostały zainspirowane Złotą Legendą dominikanina, Jakuba da Voragine (XIII wiek), gdzie czytamy o pewnym pogańskim przekonaniu, że Świątynia Pokoju w Rzymie upadnie, gdy porodzi Dziewica. Te ruiny są przede wszystkim widzialnym znakiem upadłej ludzkości, tego wszystkiego, co popada w ruinę, co jest zepsute i zasmucone. Ta sceneria mówi, że Jezus jest nowością pośród starego świata i przyszedł, aby uleczyć i odbudowywać, żeby przywrócić nasze życie i świat do pierwotnej wspaniałości.
5. Ileż wzruszenia powinno nam towarzyszyć, gdy umieszczamy w żłóbku góry, strumienie, owce i pasterzy! W ten sposób pamiętamy, że – jak zapowiadali prorocy – całe stworzenie uczestniczy w święcie przyjścia Mesjasza. Aniołowie i gwiazdy-komety są znakiem, że my również jesteśmy powołani, by wyruszyć, dotrzeć do groty i adorować Pana. „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił” (Łk 2, 15): tak mówią pasterze po tym, co zwiastowali aniołowie. To bardzo piękne nauczanie, które do nas dociera w prostocie opisu. W przeciwieństwie do wielu ludzi, którzy mają zamiar zrobić tysiące innych rzeczy, pasterze stają się pierwszymi świadkami tego, co istotne, to znaczy zbawienia, które jest dane. To najbardziej pokorni i najubożsi potrafią przyjąć wydarzenie Wcielenia. Bogu, który przychodzi spotkać się z nami w Dzieciątku Jezus, pasterze odpowiadają, wyruszając ku Niemu, na spotkanie miłości i wdzięcznego zdumienia. To właśnie spotkanie między Bogiem a Jego dziećmi, dzięki Jezusowi, rodzi naszą religię, stanowiąc jej wyjątkowe piękno, które w szczególny sposób jaśnieje w żłóbku.
6. W naszych żłóbkach zwykle umieszczamy wiele figurek symbolicznych. Przede wszystkim żebrzących i ludzi, którzy nie znają żadnej innej obfitości poza obfitością serca. Również one są pełnoprawnie bliskie Dzieciątku Jezus, i nikt nie może ich eksmitować ani odsunąć od kołyski, tak bardzo prowizorycznej, że otaczający ją ubodzy wcale nie są dysonansem. Ubodzy są wręcz uprzywilejowani w tej tajemnicy i często najbardziej potrafią rozpoznać obecność Boga wśród nas. Ubodzy i ludzie prości w żłóbku przypominają, że Bóg staje się człowiekiem dla tych, którzy bardziej odczuwają potrzebę Jego miłości i proszą o Jego bliskość. Jezus, „cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29), urodził się ubogi, prowadził proste życie, aby nas nauczyć uchwycenia tego, co istotne i tym żyć. Ze żłóbka wyraźnie wyłania się przesłanie, że nie możemy dać się zwieść bogactwu i wielu ulotnym propozycjom szczęścia. Pałac Heroda jest w tle, zamknięty, głuchy na zwiastowanie radości. Rodząc się w żłobie, sam Bóg rozpoczyna jedyną prawdziwą rewolucję, która daje nadzieję i godność wydziedziczonym, usuniętym na margines: rewolucję miłości, rewolucję czułości. Ze żłóbka Jezus, z łagodną mocą wygłasza apel o dzielenie się z ostatnimi, jako drogę do bardziej ludzkiego i braterskiego świata, w którym nikt nie jest wykluczony i usuwany na margines. Często dzieci – ale nawet dorośli! – lubią dodawać do żłóbka inne figurki, które zdają się nie mieć związku z opowieściami ewangelijnymi. A jednak ta wyobraźnia pragnie wyrazić, że w nowym świecie, zainaugurowanym przez Jezusa, jest miejsce dla wszystkiego, co ludzkie i dla każdego stworzenia. Od pasterza po kowala, od piekarza po muzyków, od kobiet niosących dzbany z wodą, po bawiące się dzieci…: wszystko to przedstawia codzienną świętość, radość z wykonywania w niezwykły sposób codziennych czynności, gdy Jezus dzieli z nami swoje Boskie życie.
7. Stopniowo żłóbek prowadzi nas do groty, w której znajdują się figurki Maryi i Józefa. Maryja jest mamą, która podziwia swoje dziecko i ukazuje je tym, którzy przychodzą, by je odwiedzić. Jej figurka przywodzi na myśl wielką tajemnicę, która dotyczyła tej Dziewczyny, gdy Bóg zapukał do drzwi Jej niepokalanego serca. Na zwiastowanie anioła, który prosił Ją, by została Matką Boga, Maryja odpowiedziała pełnym i całkowitym posłuszeństwem. Jej słowa: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38), są dla nas wszystkich świadectwem tego, jak w wierze oddać się woli Bożej. Dzięki temu „tak”, Maryja stała się matką Syna Bożego, nie tracąc swego dziewictwa, a wręcz uświęcając je dzięki Niemu. Widzimy w Niej Matkę Boga, która nie zachowuje swego Syna jedynie dla siebie, ale prosi wszystkich, aby byli posłuszni Jego słowu i wprowadzali je w życie (por. J 2, 5). Obok Maryi, w postawie chronienia Dzieciątka i Jego matki, jest święty Józef. Zwykle przedstawiany jest z kijem w dłoni, a czasem również trzymający lampę. Święty Józef odgrywa bardzo ważną rolę w życiu Jezusa i Maryi. Jest opiekunem, który niestrudzenie chroni swoją rodzinę. Kiedy Bóg przestrzega go przed zagrożeniem ze strony Heroda, nie waha się wyruszyć w drogę i wyemigrować do Egiptu (por. Mt 2, 13-15). A gdy niebezpieczeństwo minie, zabierze rodzinę z powrotem do Nazaretu, gdzie będzie pierwszym wychowawcą Jezusa – dziecka i nastolatka. Józef nosił w sercu wielką tajemnicę, która otaczała Jezusa i Maryję, jego oblubienicę, i jako człowiek sprawiedliwy zawsze ufał woli Bożej i ją realizował.
8. Serce żłóbka zaczyna bić, kiedy w Boże Narodzenie składamy w nim figurkę Dzieciątka Jezus. Bóg przedstawia się w ten sposób w dziecku, aby powierzyć się objęciu naszych ramion. W słabości i kruchości ukrywa swoją moc, która wszystko stwarza i przekształca. Wydaje się to niemożliwe, a jednak tak jest: w Jezusie Bóg był dzieckiem i jako takie chciał objawić wspaniałość swojej miłości, która przejawia się w uśmiechu i w wyciągnięciu rąk ku każdemu. Narodziny dziecka budzą radość i zadziwienie, ponieważ stawiają przed wielką tajemnicą życia. Widząc jaśniejące oczy młodych małżonków, gdy stają przed ich nowo narodzonym synem, rozumiemy uczucia Maryi i Józefa, którzy obserwując Dzieciątko Jezus, dostrzegli obecność Boga w swoim życiu. „Bo życie objawiło się” (1 J 1, 2): w ten sposób apostoł Jan podsumowuje tajemnicę Wcielenia. Żłobek ukazuje nam, pozwala nam dotknąć tego wyjątkowego i niezwykłego wydarzenia, które zmieniło bieg historii, a od którego również liczymy lata przed i po narodzeniu Chrystusa. Sposób działania Boga niemal oszałamia, ponieważ wydaje się niemożliwe, aby wyrzekł się swojej chwały, żeby stać się człowiekiem, takim jak my. Cóż za niespodzianka, że Bóg przyjmuje nasze własne zachowania: śpi, karmi się mlekiem matki, płacze i bawi się jak wszystkie dzieci! Jak zawsze, Bóg wprawia w zakłopotanie, jest nieprzewidywalny, nieustannie poza naszymi schematami. Zatem żłóbek ukazując nam Boga wkraczającego w świat, pobudza nas do myślenia o naszym życiu wpisanym w życie Boga; zachęca, abyśmy stali się Jego uczniami, jeśli chcemy osiągnąć ostateczny sens życia.
9. Kiedy zbliża się święto Objawienia Pańskiego umieszczane są w żłóbku trzy figurki Mędrców. Obserwując gwiazdę, ci mądrzy i bogaci władcy ze Wschodu udali się do Betlejem, aby poznać Jezusa i ofiarować mu dary w postaci złota, kadzidła i mirry. Również te dary mają znaczenie alegoryczne: złoto oddaje cześć królewskości Jezusa; kadzidło jego boskości; mirra, jego świętemu człowieczeństwu, które zazna śmierci i pochówku. Patrząc na tę scenę w żłóbku, jesteśmy wezwani do refleksji na temat odpowiedzialności każdego chrześcijanina za bycie ewangelizatorem. Każdy z nas staje się przynoszącym Dobrą Nowinę tym, których spotykamy, dając świadectwo radości ze spotkania z Jezusem i umiłowaniem Go poprzez konkretne uczynki miłosierdzia. Mędrcy nauczają, że można wychodzić z bardzo daleka, aby dotrzeć do Chrystusa. Są ludźmi bogatymi, mądrymi cudzoziemcami, spragnionymi nieskończoności, wyruszającymi w długą i niebezpieczną podróż, która wiedzie ich do Betlejem (por. Mt 2, 1-12). Gdy stają przed Królem-Dzieciątkiem przepełnia ich wielka radość. Nie dają się zgorszyć ubóstwem otoczenia. Nie wahają się paść na kolana i oddać Mu pokłon. Przed Nim rozumieją, że Bóg, podobnie jak z suwerenną mądrością kieruje gwiazdami, tak też kieruje biegiem historii, uniżając możnych i wywyższając pokornych. Z pewnością po powrocie do swego kraju opowiedzieli o tym zaskakującym spotkaniu z Mesjaszem, zapoczątkowując podróż Ewangelii pośród narodów.
10. Gdy stajemy przed żłóbkiem, myśl chętnie powraca do okresu dzieciństwa, kiedy niecierpliwie oczekiwaliśmy, aby zacząć go budować. Wspomnienia te prowadzą nas do ciągłego uświadamiania sobie wielkiego daru, który został nam dany wraz z przekazaną nam wiarą. Jednocześnie sprawiają, że odczuwamy obowiązek i radość umożliwienia naszym dzieciom i wnukom udziału w tym samym doświadczeniu. Nie ma znaczenia, w jaki sposób urządzony jest żłóbek. Może być zawsze taki sam, albo przerabiany co roku. Liczy się to, aby przemawiał do naszego życia. Wszędzie i w jakiejkolwiek formie, żłóbek mówi o miłości Boga – Boga, który stał się dzieckiem, aby nam powiedzieć, jak blisko jest każdego człowieka, niezależnie od stanu, w którym się on znajduje. Drodzy bracia i siostry, żłóbek należy do miłego i wymagającego procesu przekazywania wiary. Począwszy od dzieciństwa, a następnie w każdym okresie życia, uczy nas kontemplować Jezusa, odczuwać miłość Boga do nas, odczuwać i wierzyć, że Bóg jest z nami, a my jesteśmy z Nim, wszyscy jako dzieci i bracia dzięki temu Dzieciątku, Synowi Boga i Dziewicy Maryi. I odczuwać, że na tym polega szczęście. W szkole świętego Franciszka otwórzmy serce na tę prostą łaskę, pozwólmy aby z zadziwienia zrodziła się pokorna modlitwa: nasze „dziękuję” Bogu, który zechciał dzielić z nami wszystko, aby nas nigdy nie zostawić samymi.
W Greccio, w Sanktuarium Żłóbka, 1 grudnia 2019 r., w siódmym roku mego pontyfikatu. FRANCISZEK
Żywa jest nasza pamięć i tęsknota za tymi, którzy odeszli już od nas. Swoim sercem i najgłębszym pragnieniem – popartym zapewnieniem Chrystusa – w duchu wiary, trwamy w nadziei, że ich życie nie skończyło się nieodwołalnie. Żywimy tęskne pragnienie, że kiedyś spotkamy się z nimi w rzeczywistości wolnej od poczucia kruchości szczęścia i zakosztujemy wszechogarniającej radości, która wypełni nas bez reszty, bez poczucia niedosytu.
Doświadczenie prozy życia pozwala nam przeżywać duchowe sukcesy, które są rezultatem zwycięstw w duchowych zmaganiach, wiernością w wypełnianiu swoich obowiązków rodzinnych, zawodowych i społecznych, otwartością w pomnażaniu dobra, będącą świadectwem umiejętności poszerzania horyzontu swojego serca i ochotnego dzielenia się bezinteresowną miłością. Pomimo zjednoczenia i współdziałania z Bożą miłością człowiek w swoim ograniczonym istnieniu przeżywa duchowe porażki i niepowodzenia, które są wynikiem postępowania za swoją naturą, skażoną pozostałościami grzechu pierworodnego, a skłaniającą go bardziej do ulegania złu i grzechowi. Grzech zaś prowadzi do zerwania relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Odbudowanie ich dokonuje się przez zadośćuczynienie. Krzyż Chrystusa gładzi winę człowieka (por. Kol 2,14) i buduje pokój między Bogiem a rodzajem ludzkim (por. Ef 2,16; Kol 1,20). Grzech został usunięty raz na zawsze przez przyjście Chrystusa, jedynego Kapłana, i Jego ostateczną ofiarę (por. Hbr 9,26; 10,18).
Zmarli, przekraczając próg wieczności, stają wobec świętości Boga. Aby mieć udział w wiecznej uczcie z Chrystusem, powinni okazać się podobni do Niego przez miłość. Każdy grzech, popełniony w ziemskim życiu, a odpuszczony w sakramencie pokuty, pociąga jednakże za sobą karę doczesną. Dusze w czyśćcu wydoskonalają się, odpokutowując te kary. Mogą być one zgładzone za życia, przynajmniej częściowo, przez praktykowanie chrześcijańskich czynów pokutnych, a mianowicie: modlitwę, jałmużnę i post. Na mocy żywej wiary w tajemnicę świętych obcowania Kościół pielgrzymujący na ziemi, a zatem my wszyscy, może okazywać swoją pełną miłości troskę o zmarłych, dla których zakończył się już czas zasługiwania na życie wieczne.
Fundamentem i podwaliną wiary w zmartwychwstanie umarłych stał się fakt zmartwychwstania naszego Pana, Jezusa Chrystusa. On, który jako pierwszy zmartwychwstał spośród tych, co pomarli, gdy na końcu świata, przyjdzie jako Pan wszelkiego stworzenia, wskrzesi nasze śmiertelne ciała na podobieństwo swojego uwielbionego Ciała. Chcemy zatem postawić sobie pytanie: „Co jako ludzie wierzący możemy uczynić, aby nasi zmarli mogli mieć udział w życiu wiecznym ze Zmartwychwstałym Panem? Wydarzenie śmierci i zmartwychwstania Chrystusa posiada w sobie moc odkupienia z grzechu i śmierci upadłej ludzkości. Ciało i Krew Chrystusowa, wydana za życie świata, gładzi grzechy, oczyszcza i leczy człowieka, stanowiąc ofiarę pieczętującą Nowe Przymierze. W mocy Ducha Świętego, którego Chrystus zesłał w dzień Pięćdziesiątnicy na Apostołów, dokonują się uświęcające znaki sakramentów świętych. Szczególnym znakiem miłości Boga jest dar Eucharystii, który w sposób rzeczywisty, chociaż bezkrwawy, uobecnia ofiarę Chrystusa, sprowadzając te same duchowe skutki, co Jego ofiara na Kalwarii. Napełnieni żywą wiarą i przeniknięci solidarną miłością wobec tych, co przekroczyli już próg wieczności, pragniemy – przeżywając tajemnicę świętych obcowania – ofiarować mękę i śmierć Chrystusa w sprawowanej Eucharystii dla zgładzenia kar czyśćcowych tych, którzy wydoskonalają się w miłości i jeszcze oczyszczają w czyśćcu. Przeżywając radość ze wszystkimi świętymi, którzy w duchowym zmaganiu i utrudzeniu osiągnęli życie wieczne i mają uczestnictwo w misterium życia Bożego, nie możemy naszym zmarłym ofiarować wspanialszego daru niż ofiarę Mszy św., która oczyszczając z grzechów i kar, wprowadza na ucztę życia wiecznego, a tu, na ziemi, już stanowi jego przedsmak i zadatek. Przyjmując Komunię św. za zmarłych i polecając Bożemu miłosierdziu w modlitwie ich dusze oraz inne dusze w czyśćcu cierpiące, aktywnie włączamy się w życie Chrystusowego Kościoła i sami budujemy komunię wiary ze wszystkimi zbawionymi w niebie, trwając w ufnej, eschatologicznej nadziei na spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem w życiu wiecznym.
Misjonarze Kombonianie zapraszają chłopaków ze szkół średnich i starszych na weekendowe DNI SKUPIENIA pod hasłem: „Jak dobrze rozeznać i wybrać swoje powołanie”. Są to dni skupienia dla pragnących rozeznawać swoje powołanie. Jeśli zastanawiasz się jaką drogą iść przez życie, przyjedź by zobaczyć, doświadczyć i poznać. Może Chrystus wzywa Cię na misyjną drogę, jaką my kroczymy? Będzie czas na modlitwę, wyciszenie i możliwość rozmowy indywidualnej.
Termin: 15-17 listopada 2019
Miejsce: Dom Misjonarzy Kombonianów w Warszawie, ul. Łączna 14
Przywieźć ze sobą: Śpiwór, Pismo święte, coś do pisania, strój sportowy
Koszt uczestnictwa: Dobrowolna ofiara
Kontakt: o. Paweł Opioła, tel. 797 178 182, pawelcomboni@yahoo.it
Drodzy Przyjaciele Misji, z okazji Uroczystości św. Daniela Comboniego, życzymy sobie i Wam, żeby jego przykład pomagał nam wszystkim w dążeniu do bycia jedną wielką rodziną, bez względu na kolor skóry, pochodzenie, czy religię. Bądźmy misjonarzami wszędzie tam, gdzie żyjemy i pokazujmy wszystkim dokoła, że Bóg, który jest Miłością, jest obecny pośród nas. Niech Maryja, nasza Matka i Gwiazda Ewangelizacji, oraz św. Daniel Comboni wstawiają się za nami.
W najbliższą sobotę 5 października odbędzie się konsystorz, na którym papież Franciszek wyniesie do godności kardynalskiej łącznie 13 arcybiskupów i biskupów. Jednym z nich jest nas współbrat, bp. Miguel Ángel Ayuso Guixot.
Pochodzi z Hiszpanii, urodził się w 1952 r. w Sewilli. W 1980 r. złożył śluby wieczyste w zgromadzeniu Misjonarzy Kombonianów. Po przyjęciu święceń kapłańskich, w 1982 roku, przez dwadzieścia lat pracował duszpastersko w Egipcie i Sudanie. Uzyskał kościelny licencjat na Papieskim Instytucie Studiów Arabskich i Islamistyki oraz doktorat z teologii dogmatycznej na Uniwersytecie w Granadzie. W maju tego roku ojciec święty mianował dotychczasowego sekretarza Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego przewodniczącym tej instytucji. Od 1989 r. wykładał islamologię najpierw w Chartumie, a następnie w Kairze i wreszcie na Papieskim Instytucie Studiów Arabskich i Islamistyki, którego w latach 2006-2012 był rektorem.
Autor: KS. PRAŁ. TOMASZ ATŁAS, DYREKTOR KRAJOWY PDM
Przed sześciu laty ster Kościoła wziął w swoje ręce papież Franciszek. I od pierwszych chwil swego pontyfikatu, prowadzony przez Ducha Świętego, zaczął słowem i przykładem ukazywać, jak bardzo mu leży na sercu sprawa autentycznej ewangelizacji. Wyraził to dosadnie, pisząc: „Marzę o opcji misyjnej, zdolnej przemienić wszystko, aby zwyczaje, style, rozkład zajęć, język i wszystkie struktury kościelne stały się odpowiednią drogą bardziej dla ewangelizowania współczesnego świata niż do zachowania stanu rzeczy” (EG, 27). W tym też kontekście należy odczytać Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Ojciec Święty podarował go Kościołowi, aby bardziej rozbudzić naszą świadomość misyjną i podjąć przemianę misyjną życia i duszpasterstwa. Innymi słowy papież Franciszek zaprasza nas, każdą diecezję, parafię, wspólnotę i każdego ochrzczonego, abyśmy przez ten niezwykły miesiąc na nowo odkryli nasze misyjne powołanie i wypływającą z niego odpowiedzialność. „Niech Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny – napisał Franciszek – będzie intensywnym i owocnym wydarzeniem łaski, aby promować inicjatywy oraz nasilić w szczególności modlitwę – duszę wszelkiej misji – głoszenie Ewangelii, rozważania biblijne i teologiczne na temat misji, dzieła miłosierdzia chrześcijańskiego i konkretne działania współpracy i solidarności między Kościołami, aby rozbudził się entuzjazm misyjny i aby nigdy nas z niego nie okradziono”. Stajemy zatem przed wielkim zadaniem, ale i szansą, by pełniej realizować nasze powołanie uczniów-misjonarzy oraz lepiej służyć dziełu misyjnemu. Co więc uczynić? Jak tego czasu nie zmarnować? Jak zrealizować to, czego Chrystus od nas oczekuje? Najpierw zaprośmy Ducha Świętego i pozwólmy, aby On nas oświecał, prowadził, kierował i pobudzał tak, jak pragnie. On bowiem najlepiej wie, czego potrzeba w każdej epoce i w każdym momencie. On to przecież rozpala misyjny zapał – jak przypomina papież Franciszek (por. EG280). To wskazanie wybrzmiewa szczególnie teraz, kiedy przeżywamy rok liturgiczny pod hasłem: „W mocy Bożego Ducha”. Po drugie, odnówmy i umocnijmy naszą przyjaźń z Jezusem. Zaufajmy jeszcze bardziej Jego miłosierdziu, aby On mógł działać w nas i przez nas. Odkryjmy Jego miłość w Eucharystii, aby z radością nieść ją braciom. Nie ma przecież nic piękniejszego, niż poznać Jezusa i dzielić się z innymi przyjaźnią z Nim – napisał Benedykt XVI. I dodał jeszcze, że to stwierdzenie zyskuje na intensywności, jeśli pomyślimy o tajemnicy eucharystycznej. Nie możemy bowiem zatrzymać dla siebie miłości, którą celebrujemy w tym sakramencie. Dlatego Eucharystia jest nie tylko źródłem i szczytem życia Kościoła, ale również jego misji. Co więcej, nie możemy przystępować do stołu eucharystycznego bez włączenia się w dynamikę misji, która bierze początek w samym Sercu Boga i zmierza do tego, by objąć wszystkich ludzi (por. SC 84).
Przypomniał to również Ojciec Święty Franciszek, kiedy w Evangelii gaudium uczył, że pierwszą motywacją do ewangelizacji jest miłość Jezusa, jaką przyjęliśmy, doświadczenie bycia zbawionym przez Niego, skłaniające nas, by Go jeszcze bardziej kochać. Lecz cóż to za miłość, która nie odczuwa potrzeby mówienia o ukochanej istocie, ukazywania jej, starania się, by inni ją poznali? Jeśli nie odczuwamy głębokiego pragnienia, by ją przekazywać, musimy zatrzymać się na modlitwie, by nas ponownie zafascynowała. Jakże słodko jest być na kolanach przed Najświętszym Sakramentem i być po prostu przed Jego oczyma! Jakże dobrze jest zezwolić, by On powrócił i dotknął naszej egzystencji i posłał nas, byśmy głosili Jego nowe życie (por. EG 264). Mając już właściwego Przewodnika, Ducha Świętego, i właściwą motywację – miłość Jezusa do nas, spróbujmy przemyśleć nasze dotychczasowe, misyjne zaangażowanie. Niech pewnym drogowskazem będzie dla nas ludzkie ciało, do którego często porównywane jest dzieło misyjne Kościoła. Jego głową, a zwłaszcza ustami są pasterze, którzy nauczają, iż Kościół jest autentyczny wówczas, kiedy idzie i głosi zbawienie w Chrystusie. Nogami zaś misjonarze, którzy wyruszyli tam, gdzie Ewangelia nie jest jeszcze znana. Z kolei sercem i krwiobiegiem są ci, którzy wspierają misyjne wysiłki swoją modlitwą, cierpieniem i wyrzeczeniem. Rękami wreszcie są dobroczyńcy misji – ci, którzy pomagają misjom materialnie. W tej perspektywie w działalności misyjnej jest miejsce dla nas wszystkich. Misje bowiem to pasja, którą czujemy, i wynikające z niej działania na rzecz innych: „cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy także wam” (1 J 1, 3). Pomyślmy o tym już dzisiaj, w przededniu Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego. Inaczej tegoroczny październik i przeżywane w nim wydarzenia nie przyniosą ani nam, ani działalności misyjnej zamierzonych owoców. Pozostaną tylko pragnieniem Ojca Świętego Franciszka. Pragnieniem nawiązującym do papieża Benedykta XV, który sto lat temu w liście apostolskim Maximum illud nawoływał żarliwie do podjęcia działalności misyjnej: „Kościół Boży jest powszechny i nie jest obcy żadnemu ludowi ani narodowi”.